sadzonki

Kolejne wysiewy ziołowe

Jak obiecałam wczoraj tak też piszę 🙂 Zdaję Wam sprawozdanie z moich ostatnich poczynań ziołowo – siewnych 😀

Ja wiem, że jeszcze niedawno zamieszczając wpis z terminami wysiewu ziół i warzyw mówiłam o tym, że trzeba się trzymać tych terminów. Ale jeśli lubicie sami siać to doskonale wiecie jakie to jest czasem trudne 😉 Jak ciężko jest czasem wyczekać do tego taaaak odległego terminu 😀 No i czasem po prostu trzeba coś zasiać wcześniej żeby nie zwariować 😛  I tak też się stało ze mną 🙂 Patrzyłam na w/w tabelę siewu, na kalendarz biodynamiczny i ustalałam sobie daty. Pech chciał, że akurat dzisiaj jest końcówka terminu sprzyjającego pracom w ogrodzie a wczoraj i dziś (do godziny 22:00) jest czas na pielęgnacje roślin, których plonem ma być liść. Następny taki termin to 20 marca! Wieczność! 😀 Wobec tego niewiele się zastanawiając wysiałam: bazylię, majeranek, oregano, tymianek, estragon, kolendrę i cząber 🙂

Może pamiętacie, że tam gdzie teraz jest majeranek wcześniej była stewia. Jednak nie wzeszła w tych warunkach, więc mogłam te miejsce wykorzystać na coś innego. Bazylię też już siałam ale ze względu na temperaturę i mało słońca prawie wcale nie wzeszła – po prostu dosypałam więc jej nasionek w te same miejsca.

Do całej reszty wyjęłam miniszklarenkę z zeszłego roku i zapełniłam część komórek ziemią do rozsady. Wysiałam po 4 komórki na gatunek – myślę, że wystarczy 🙂 Na razie niech rosną, ja mam czas do 20 marca 😀 Wtedy będę siać resztę liściastych a 23 marca przyjdzie czas na owocowepomidory, papryki i cukinię. Dokupiłam jeszcze nasion zwykłych, dużych pomidorów – ja naprawdę zaczynam się zastanawiać gdzie to wszystko pomieszczę 😀 No ale jak siać to siać 😛

Z innych nowości w końcu zebrałam się aby pociąć i rozsadzić pelargonie.

Wyszło mi kilkanaście sadzonek, teraz są w słoikach z wodą i mają się ładnie ukorzenić 🙂 A matki dostały większe doniczki:

Trochę się bałam je tak mocno przycinać, ale jak sama nie spróbuję to nigdy się nie dowiem czy roślina to zniesie. Ważne, że gałązki w miejscach cięć były zielone – nie zdrewniałe – to zdecydowanie dobry znak 🙂 Mam nadzieję, że pelargonie będą zadowolone z tych zmian 🙂 W sumie to nie mają wyjścia 😛

Jak tam Wasze poczynania? Wysialiście już ziółka czy twardo czekacie do połowy marca? 😉

Posted by Basia in Aktualności, 27 comments

Papryczki Chili – przesadzanie

16 lutego posiałam na watę 2 odmiany ostrej paprykiPimenta i Cyklon. Pimenta już po tygodniu gotowa była do przesadzenia. Zobaczcie jak wygląda teraz!

23 lutego, równo tydzień po zasianiu przeniosłam Pimentę do ziemi.

Wykiełkowały wszystkie nasionka, które posiałam – całe 5! 🙂 Wszystkie razem poszły do kubeczka po śmietanie, posadzone w mniej więcej równych odległościach od siebie.

Przysypałam je lekko ziemią, przykryłam podziurkowaną folią i w tej postaci wróciły na  chwilę (1-2 dni) do łazienki, aż do momentu kiedy nie zaczęły spod tej ziemi wychodzić.

Dzisiaj już w zasadzie wszystkie są spore. Rosną ładnie. Trochę się wyciągają ze względu na brak  mocnego słońca (chociaż cały dzień stoją pod lampką 😉 ) ale to nie szkodzi – później po prostu głębiej je posadzę.

Na razie rosną razem – jak wykształcą 1-2 pary liści to je rozsadzę do osobnych doniczek.

Jeśli chodzi o drugą odmianę, to 3 z 4 posianych nasion już wykiełkowało a 4te jest na granicy 🙂 Czekam na nie i pewnie jutro wieczorem lub w poniedziałek też przesadzę je już do ziemi.

Z innych nowości – wysiałam dziś kilka ziół i porobiłam sadzonki pelargonii – ale o tym opowiem Wam jutro 😉

Posted by Basia in Aktualności, 3 comments
Wysiew i uprawa papryczek chili

Wysiew i uprawa papryczek chili

Nadszedł ten czas w roku kiedy możemy wysiać papryczki chili 🙂 Zabierając się dzisiaj do tego zauważyłam, że w zeszłym roku też wysiewałam akurat 16 lutego! To chyba można już nazwać tradycją 😉

W tym roku dużo ich u mnie nie będzie, bo chcę skupić się też na innych roślinach jadalnych a na wszystko nie ma miejsca ani czasu 🙂

Dzisiaj opowiem Wam trochę o tym jak wysiać i jak potem uprawiać ostre papryczki chili – niezależnie od tego jaką macie odmianę. Posłużę się tutaj zdjęciami z zeszłego roku 🙂

Wysiew nasion papryki chili

Czas na wysiew nasion ostrych papryczek zaczyna się w połowie lutego. Jako, że dużo osób uprawia papryczki chili w domu odpada nam liczenie ile czasu zajmie roślince wzrost do momentu kiedy trzeba ją będzie wysadzić do gruntu czy (w moim przypadku) wystawić na balkon. Ja swoje zasiałam dziś (16 luty) ale nic nie stanie się jak zrobicie to 2 tygodnie wcześniej czy później. Ważne aby zrobić to mniej więcej do połowy marca – bo inaczej roślina może nie zdążyć wydać plonów. Tutaj przypominam dla tych co nie pamiętają – w naszym klimacie papryczki chili uprawia się jako rośliny jednoroczne.

Wracając do wysiewu 🙂 Od razu zaznaczam, że nie jest to jedyna metoda. Ja sama tak wysiewałam nasiona w zeszłym roku i tak samo robię w tym – dla mnie taki sposób działa i na pewno będę go praktykować aż nie znajdę lepszego 😉 Sposób jest prosty, potrzebujemy kilku rzeczy:

  • Nasion papryczek, które chcemy wysiać (kilka razy więcej niż ilość roślin jakie chcemy uzyskać)
  • Ciepłego miejsca (ok 25-30°C), nie musi być dostępu światła
  • Płaskiego pojemnika
  • Waty
  • Wody
  • Folii spożywczej
  • Wykałaczki / igły do robienia w folii dziurek
  • Czegoś czym przymocujemy folię do pojemnika – u mnie gumka recepturka 🙂

A samo wykonanie banalnie proste – wykładamy płaski pojemnik watą i lekko ją moczymy – ma być mokra ale nie ociekać. Na watę wykładamy nasionka w odstępach ok 1cm między sobą. Całość przykrywamy folią spożywczą i mocujemy folię do pojemnika tak aby się nie przesuwała (ja użyłam gumki recepturki). W folii robimy dziurki wykałaczką lub igłą / szpilką. Pojemnik stawiamy w najcieplejszym miejscu w domu (potrzebna jest temperatura ok 25-30 °C) – u mnie jest to łazienka. Całość u mnie w tym roku wygląda tak:

Proste, prawda? 🙂 Ja użyłam pojemnika po pieczarkach 😉 W zeszłym roku wykorzystywałam styropianową tackę, ale miałam problem aby utrzymać folię na takiej wysokości żeby nie dotykała kiełkujących nasion. Pomagałam sobie wykałaczkami, robiłam dla folii stelaż i nic nie dawało takiego efektu jakiego chciałam. Dlatego w tym roku zaopatrzyłam się w głębszy pojemnik i taki też Wam polecam 🙂

Papryczki Chili kiełkują ok 1-2 tygodni, zależy od warunków. Przy tej metodzie kiełkowania nasion musimy uważać aby „złapać” moment, w którym pojawią się kiełki zanim postanowią one wrosnąć nam w watę (ja w ten sposób w zeszłym roku kilka nasionek straciłam). Jak tylko zauważycie, że kiełki mają po ok. 3-5 mm trzeba je przesadzić do ziemi. Ja wykorzystałam w tym celu kubeczki po jogurtach, do których włożyłam po 3-4 nasionka na kubek.

Jak widzicie, też przykryłam je podziurkowaną folią, którą właściwie zdjęłam dopiero jak roślinki przestały się pod nią mieścić 😉 Miały wtedy ok 3-4 cm wysokości. Ziemia jakiej użyjecie musi być przepuszczalna – małe papryczki bardzo łatwo przelać. Podlewamy je regularnie ale bardzo małymi ilościami wody. Kierujemy się tu zasadą – lepiej częściej a mniej 🙂

W momencie kiedy pojawi się pierwsza para liści (nie liścieni tak jak na powyższym zdjęciu!) trzeba roślinki rozdzielić (uwaga, bo są naprawdę delikatne!) i posadzić je po jednej na kubek / małą doniczkę.

Kiedy Wasze papryczki urosną do rozmiarów, gdzie będą miały już 2-3 pary liści właściwych, czyli będą wyglądały mniej więcej tak (lub trochę większe):

…czas przesadzić je do większych doniczek. Tutaj są różne szkoły – niektórzy od razu przesadzają je do donic docelowych, a inni kilka razy zmieniają rozmiar doniczki. Jaką metodę wybierzecie – zależy tylko od Was. Pamiętajcie tylko, że im większą doniczkę dacie tym wolniej będzie rosnąć (z początku) naziemna część rośliny. Większość roślin najpierw skupia się na rozbudowie systemu korzeniowego a potem części naziemnych. Ja w zeszłym roku przesadzałam je dość późno bo dopiero w połowie czerwca – zdecydowanie powinnam była przesadzić je już w połowie kwietnia! Miałabym wtedy najprawdopodobniej szybsze i bardziej obfite plony. Ze względu na późny termin przesadzania moje papryczki poszły od razu do dużych (5L) donic. W tym roku mam zamiar przesadzać je stopniowo do większych doniczek aby utrzymać bardziej jednostajny wzrost.

Warunki uprawy ostrej papryki

Papryczki Chili mają trochę inne wymagania niż zwykłe słodkie papryki. Wymagają bardziej przepuszczalnego podłożalepiej jest je przesuszyć niż przelać. Dlatego pamiętajcie też o dobrej warstwie drenażu. Papryka Wam „powie” jak będzie miała za mało wody – listki zaczną lekko więdnąć – to znak, że trzeba ją natychmiast podlać 🙂  Z tego co ja zauważyłam, papryczki chili niezbyt dobrze znoszą pełne słońce – zdecydowanie lepiej czują się w tzw. jasnym cieniu. Nawozimy je regularnie najlepiej ekologicznym nawozem do papryk i pomidorów (wg instrukcji podanej z nawozem).

W ten sposób pielęgnujemy papryki aż do jesieni. W zależności od odmiany mogą wymagać lekkiego formowania w postaci obrywania stożków wzrostu, aby wymusić większe rozkrzewienie i obfitsze plony. Niektórzy radzą również aby usuwać pierwsze kwiatki dopóki roślina nie osiągnie większych rozmiarów. Trzeba pamiętać o tym, że w momencie kiedy jakakolwiek roślina zaczyna kwitnąć i owocować – cała jej energia idzie właśnie na to. Na zdjęciu powyżej widzicie, do jakich rozmiarów urosły moje papryczki zanim pozwoliłam im kwitnąć. Lepiej poczekać tydzień dłużej i być pewnym, że roślina da radę aniżeli pozwolić jej kwitnąć za szybko – zmniejszymy w ten sposób obfitość plonów.

Kolejną ważną rzeczą jest zapylanie kwiatów. Papryczki chili nie są samopylne, trzeba im pomóc 🙂 Chyba, że mamy dostęp do latających bzyczków, które odwalą robotę za nas – a w mieszkaniu jest to chyba raczej (przez większość) towarzystwo niepożądane 😀 W tym celu używamy miękkiego pędzelka, którym delikatnie „muskamy” kwiatki 🙂

 

Gdzie uprawiać papryczki chili – w mieszkaniu czy na balkonie?

Przy pytaniu 'gdzie’ nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ja w zeszłym roku uprawiałam trochę tu, trochę tu. Jeden egzemplarz Pimenty był w ramach eksperymentu na balkonie od samego początku do samego końca i chyba najlepiej się trzymał 🙂 Są osoby, które zalecają trzymanie papryk tylko w domu, inni beztrosko wystawiają je na zewnątrz. Ja w tym roku będę należeć do tych drugich z 2 powodów:

  • Po pierwsze, w zeszłym roku eksperyment z Pimentą się udał i nie wiem dlaczego w tym roku miałoby być inaczej 😉
  • Po drugie – 5 litrowe doniczki zajmują naprawdę masę miejsca!

Jeśli chcecie być ostrożni – trzymajcie je w domu. Jeśli nie zależy Wam AŻ tak bardzo i nie będziecie rozpaczać jak przyjdzie mróz / grad / nagłe ochłodzenie / chmara szkodników i Wam rośliny zniszczy. Aczkolwiek te wymienione sytuacje będą miały druzgoczący wpływ na większość upraw.

Zasada jest jedna – papryczki chili wymagają wysokich temperatur, są to rośliny tropikalne. Jeśli w Waszym rejonie temperatury będą często spadać poniżej 10-15°C to może roślinki nie zginą, ale na pewno wydadzą mniej obfite plony. O ile dorosłej owocującej już roślinie to aż tak bardzo nie zaszkodzi, to sadzonki w fazie wzrostu są na to dużo bardziej wrażliwe. Możecie też doniczki wystawiać na dzień na balkon a na noc chować do domu. Może przy 2 roślinach ma to sens, ale przy 10 już zaczyna się to robić kłopotliwe 😉

Podsumowując – papryczki chili warto jeść bo są bardzo zdrowe i do tego bez większych problemów można je uprawiać w domu. Są to bardzo dekoracyjne rośliny jak zaczną owocować późnym latem / wczesną jesienią. Ja je od siebie bardzo polecam 🙂

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania odnośnie uprawy papryczek chili – piszcie w komentarzach. Jak zwykle, postaram się odpowiedzieć najlepiej jak potrafię na wszystkie Wasze wątpliwości 🙂

Posted by Basia in Uprawa roślin w domu i na balkonie, 487 comments

Noworoczne plany

Witam Was wszystkich serdecznie w Nowym Roku 2013 🙂 I na początku chciałabym życzyć Wam wszystkiego co najlepsze! Niech Wasze marzenia się spełnią a Wy sami sięgajcie marzeniami wciąż dalej i dalej. Niech ten Nowy Rok będzie dla Was czasem radości i rozwoju, a cały wszechświat niech sprzyja realizacji Waszych planów 🙂

Za oknem zima w pełni i wydawałoby się, że aura nie sprzyja ogrodniczym rozważaniom – a jednak! Czas pomału planować co zasiejemy w tym sezonie. Jeśli chcecie część roślin w mieszkaniu i/lub na balkonie uzyskać z własnego siewu to czas na to przypada w okresie od lutego do kwietnia (w zależności od gatunku rośliny).

Ja mam ambitne plany siewne na ten sezon 🙂 Zobaczymy co mi z tego faktycznie wyjdzie. Zrobiłam sobie listę roślin, które chcę wysiać. Oto one:

  • pomidorki koktajlowe – „Maskotka”
  • papryka
  • sałata masłowa
  • rukola
  • roszponka
  • stewia
  • majeranek (wysiać lub kupić sadzonkę)
  • pietruszka
  • koperek
  • szczypiorek (z nasion lub z dymek, a najpewniej jedno i drugie bo szczypiorku nigdy za wiele 🙂 )
  • bazylia
  • estragon
  • trawa cytrynowa (tak jak majeranek, albo nasionka albo sadzonka)
  • rozmaryn
  • mięta

Jak widzicie część planów pokrywa się z tym co siałam w zeszłym roku, doszło też jednak kilka nowych roślin. Nie mogę się doczekać już stewii bo sporo o niej poczytałam i mam bardzo wysokie co do niej oczekiwania 😉 Majeranek i estragon przydadzą się w kuchni. Chcę spróbować trawy cytrynowej – jestem strasznie ciekawa jak będzie rosła na balkonie 🙂

Nie ma na liście papryczek chili – jeszcze nie zdecydowałam czy będę je w tym roku siać. Jeszcze suszą mi się zeszłoroczne zbiory i sama nie wiem czy znajdę w kuchni zastosowanie dla większej ilości chili – nie jesteśmy fanami AŻ tak ostrych potraw 😉 Zobaczymy. Ale jeśli nawet to będą to góra 2-3 krzaczki, na pewno nie 11 tak jak to miało miejsce w zeszłym roku 🙂

Zamiast papryczek chili chcę spróbować uprawy papryki słodkiej – tą zdecydowanie zużyję 🙂 Pomidorki koktajlowe zostają, ale zmieniam odmianę. W zeszłym roku po prostu kupiłam pierwsze nasionka, które zwróciły moją uwagę na półce w sklepie. Teraz chcę odmiany odpornej na zarazę ziemniaczaną, która zdziesiątkowała mi zbiory w zeszłym roku. Będę siać „Maskotkę” – zobaczymy jak z tą jej odpornością 😉

Rozmaryn i mięta są na liście bardziej z przekory. Obie roślinki uwielbiam i obie (podobno) trudno jest wyhodować z nasion. I o tą trudność mi głównie chodzi – chciałabym do tego podejść bardziej jak do eksperymentu i zobaczyć czy się uda. Sadzonkę rozmarynu mam jeszcze z zeszłego roku, jednak zaatakował ją mączniak rzekomy i nie wiem co z tego będzie. Od zawsze mam problemy z przezimowaniem rozmarynu w domu i jeszcze nigdy mi się to nie udało 🙁 Natomiast mięty próbuję aktualnie przezimować na balkonie – też nie mam pojęcia co z nich zostanie, ale akurat sadzonki mięty są najprostsze do kupienia i rosną bardzo szybko. 🙂

Dodatkowo chcę zasadzić truskawki pnące. Miałam taki plan w zeszłym roku ale niestety na giełdzie ich nie było i kupiłam w zamian poziomki. W tym roku chcę naprawić ten błąd i postanowiłam zamówić sadzonki na portalu aukcyjnym. Ciekawa jestem jaka będzie ich jakość i jak będą rosły – na pewno się o tym ode mnie dowiecie 🙂

To tyle jeśli chodzi o jadalną część balkonów. W kwestii ozdobnej chcę na wiosnę wysadzić skrzynkę tulipanów, narcyzów, hiacyntów itp. – zależy co będzie dostępne w sklepach 🙂 Są to przepiękne kwiatki i może uda mi się zachować cebule na następny rok. Mam dwie sadzonki pelargonii z zeszłego roku, może je rozsadzę na więcej sadzonek. Dodatkowo chciałabym coś wysiać. I tutaj zastanawiam się pomiędzy osteospermum (stokrotką afrykańską), kocanką i aksamitką. Pewnie stanie na osteospermum 🙂 Gazanie w zeszłym roku mi się nie sprawdziły bo zjadły je mszyce 🙁 Ale kupowałam je jako sadzonki więc bardzo możliwe, że pomimo moich oględzin przywiozłam je już ze szkodnikami. W tym roku chcę siać sama aby uniknąć tego typu „pasażerów na gapę”.

To w zasadzie tyle jeśli chodzi o moje nowo-sezonowe rozważania 🙂 Na co chcę zwrócić uwagę w tym roku to odpowiedni rozmiar doniczek. Każde zioło posadzę w osobnej doniczce, poza pietruszką, koperkiem i szczypiorkiem, które ze względu na swoją sezonowość dostaną wspólne lokum 🙂 Dodatkowo pomidorki i papryki posadzę do większych doniczek – takich w jakich uprawiałam papryczki chili. Powinny dzięki temu lepiej rosnąć i obficiej owocować.

A jakie Wy macie plany ogrodnicze na ten nowy sezon? 🙂

Posted by Basia in Aktualności, Kalendarz upraw, 9 comments

Fiołki – rozdzielanie sadzonek

W poprzednim wpisie pokazałam Wam jak wyglądają moje sadzonki fiołków, wyhodowane z listków. Dzisiaj opowiem Wam w jaki sposób rozdzielałam sadzonki do osobnych doniczek 🙂

Rozdzielałam 3 sadzonki, które były najbardziej rozrośnięte. Pokażę Wam jak wyglądały sadzonki przed i co po kolei udało mi się z nich uzyskać 🙂

Pierwsza sadzonka wyjęta z doniczki:

Rozdzieliłam ją na dwie mniejsze sadzonki – w tym jedną zostawiłam razem z listkiem, z którego wyrosła. Bałam się oddzielać je od listków żeby ich nie uszkodzić. Wyszły takie sadzonki:

Drugą rozdzielaną sadzonką było to co wyrosło z chyba największego z moich listków. Tutaj problem polegał na tym, że sadzonka zaczęła wyrastać z samego liścia a nie z jego gałązki. Dodatkowo małe listki rosły również na spodzie liścia 😉 .

Oddzieliłam tylko te od spodu – tych co rosły na liściu nawet nie próbowałam bo na pewno bym je uszkodziła. Wobec tego uzyskałam jedną malutką sadzonkę pobraną ze spodu liścia, no i całą resztę 😉

Ostatnia sadzonka rozmnożyła się chyba najładniej 🙂 a przynajmniej najbardziej „książkowo„. Wszystkie sadzonki wyrosły z łodyżki listka i bardzo ładnie się ukorzeniły, co pięknie widać na poniższym zdjęciu.

Z tej roślinki uzyskałam 3 sadzonki, a mogłabym jeszcze jedną ale już mi miejsca brakuje na parapecie 😉 Na poniższym zdjęciu widać 2 na mojej dłoni a 3cia leży na gazetce pod spodem. Przy tej sadzonce do rozdzielania musiałam jednak użyć noża (użyłam bardzo ostrego noża ceramicznego), przy poprzednich odchodziły ładnie palcami.

W związku z tym całym przesadzaniem, trochę mi się namnożyło fiołków na parapecie 😉 A czekają na mnie jeszcze 3 sadzonki do rozdzielenia, z czego jedna już jest w zasadzie gotowa 🙂 Nie wiem gdzie ja to wszystko postawię, muszę chyba przygotować inne parapety na przyjęcie fiołków 😉 ciekawe tylko co na to mój kot 😀 on uwielbia się zajmować roślinkami, tylko niekoniecznie w sposób przeze mnie akceptowany 😀

Posted by Basia in Aktualności, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 4 comments

Rozmnażanie fiołków

Jakiś czas temu wspominałam Wam, że próbuję rozmnażać fiołki z listków. Dziś pokażę Wam jak wyglądają moje zmagania 🙂

Nie pamiętam kiedy dokładnie zaczęłam – i trochę jestem na siebie za to zła. Pierwsze zdjęcie mam z 5 września (powyżej) i przedstawia ono już 5 zasadzonych listków. Wiem tylko tyle, że 2 z nich wcześniej ukorzeniłam w wodzie a resztę po prostu zanurzyłam w ukorzeniaczu i wsadziłam od razu do ziemi. Jako małe doniczki posłużyły mi niezastąpione kubeczki po jogurtach 🙂 małe, poręczne i co najważniejsze – za darmo! 🙂 Ostatnio je pomalowałam i nie wyglądają wcale tak źle 😉

W każdym razie, ukorzenione listki w połowie września zaczęły puszczać już pierwsze listki – czyli po niecałych 2 tygodniach od zasadzenia. Sam proces ukorzeniania z tego co pamiętam był długi – trwał coś około miesiąca. Natomiast już zasadzone widać, że szybko rosną 😉 Listki, które wsadziłam bezpośrednio do ziemi rosną dużo wolniej… W zasadzie dopiero około połowy października jeden z nich zaczął wypuszczać listki:

Niedawno zauważyłam, że kolejny z nich również coś wypuszcza. Co najważniejsze – dzieje się to bardzo powoli. Jeśli ktoś z Was zachce rozmnażać fiołki z listków, zdecydowanie polecam najpierw ukorzenić je w wodzie. Ma to przede wszystkim taką zaletę, że cały czas widzimy jakie jest stadium ukorzeniania i nie przychodzą nam do głowy głupie pomysły takie jak wyciąganie listka z ziemi 🙂  Gdy wyglądają już tak jak na poniższym zdjęciu to możecie przesadzać je do ziemi.

Ja użyłam zwykłej, najtańszej ziemi do roślin doniczkowych i jak na razie się sprawdza. Wtedy pozostaje nam tylko czekać aż zaczną się rozrastać 🙂 Ja swoje niedługo planuję przesadzić do większych doniczek, a przynajmniej te 2 sadzonki co mam najdłużej.

Będę dodawać na bieżąco zdjęcia przedstawiające moje sadzonki fiołków do osobnej galerii. Tam możecie śledzić moje postępy 🙂 Nie pytajcie mnie też jakie mam kolory tych fiołków – bo sama nie wiem! Wiem, że jeden jest biały 🙂 To ten ostatni, który ukorzeniłam w wodzie. Reszta będzie niespodzianką 🙂

Posted by Basia in Aktualności, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 13 comments

Przesadzanie mięty

Na początku lipca przesadzałam 2 rodzaje mięty i melisę do większej doniczki. Dziś pokażę Wam jak to wyglądało i jak wyglądają roślinki po prawie 3 tygodniach od „operacji” 🙂

Jak widać na powyższym zdjęciu sadzonki już ledwo mieściły się w swojej doniczce 🙂 Przypomnę tylko, że 21 maja (1,5 miesiąca wcześniej) wyglądały tak:

Mięta rozrasta się bardzo szybko. Wręcz zachowuje się jak chwast i przytłacza inne rośliny. Doskonale nadaje się przez to do uprawy w doniczkach bo mamy wtedy nad nią kontrolę. Jeśli chcecie miętę w ogródku – też radziłabym wysadzić ją w donicy – chociaż szczerze mówiąc ona i tak się rozrośnie 🙂

Mięta ma dość rozbudowany system korzeniowy. Potrafi wypuścić gałązki pod ziemią i wypuścić sadzonkę pół metra dalej 🙂 Zobaczcie sami na poniższych zdjęciach:

Nawet nie próbowałam rozplątać tych korzeni 🙂 Na pewno bym je uszkodziła. Chociaż mięcie by to i tak nie zaszkodziło 🙂 może zrobię to na koniec sezonu aby posadzić każdą z nich w osobnej doniczce – zobaczymy.

W każdym razie, przesadziłam całą bryłę korzeniową do nowej doniczki i podsypałam wokół ziemią. Efekt końcowy prezentował się tak:

A po niecałych 3 tygodniach (zdjęcie z dzisiaj) zdążyły już się tak rozrosnąć:

Jak widać – mięta rośnie jak szalona 🙂 

Mięta bardzo lubi żeby ją podskubywać 😀 Listki do bezpośredniego użycia zawsze zbieramy z samych czubków – roślinka będzie dzięki temu się ładnie rozkrzewiać 🙂 A jak chcecie zrobić sobie sadzonki to utnijcie ok 5-10cio centymetrową gałązkę i włóżcie na kilka dni do wody. Mięta (i melisa) bardzo szybko ukorzenia się w wodzie. W ciągu tygodnia powinna już wypuścić korzonki. Kiedy te będą miały po ok 1-2 cm możecie je wsadzić do ziemi. Rozrasta się bardzo szybko 🙂 co z resztą widać na powyższych zdjęciach 🙂 W ten sposób można zrobić sadzonki dla rodziny i znajomych 🙂

Posted by Basia in Aktualności, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 8 comments

Zielono się zrobiło na balkonie

Byliśmy w niedzielę na giełdzie kwiatowej w Tychach  i przywieźliśmy trochę sadzonek 🙂 Do nocy je wszystkie sadziłam i w końcu na balkonie zaczyna być zielono! 🙂

Kupiliśmy:

  • melisę
  • miętę cytrynową i pieprzową
  • gazanie (3 sadzonki)
  • lawendę (3 sadzonki)
  • rozmaryn
  • lubczyk
  • tymianek
  • poziomki (3 sadzonki)

Dodatkowo dostałam w prezencie trochę szczypiorku i sadzonkę zwykłej mięty.

Doniczki przygotowałam jak zwykle – warstwa drenażu na dno, potem ziemia, potem sadzonki. Zasadziłam do doniczek również wszystkie wyhodowane z nasion sadzonki: pomidorki, sałaty i inne.

Dwa rodzaje mięty (w środku i z prawej)  i melisa (z lewej) w jednej doniczce:

Lawenda razem z tymiankiem (i pomiędzy nie posiana maciejka i stokrotki):

Mięta pieprzowa razem z poziomkami (mięta jest w środku):

Gazanie:

Rozmaryn i lubczyk mają osobne doniczki:

Natomiast pomidorki koktajlowe, sałata majowa, ozdobna, roszponka i szczypiorek rosną razem:

Zdaję sobie sprawę z tego, że pomidorki koktajlowe mogą mieć trochę za ciasno. Miałam po prostu tyle sadzonek (i tak część oddałam), że szkoda ich mi było wyrzucać a nie miałam ich gdzie posadzić. Tak więc w jednej doniczce 40cm mam 3 sadzonki żółtych pomidorków, w drugiej 60cm mam 4 sadzonki pomidorków czerwonych i w jednej dodatkowej 60cm mam posadzone na zmianę żółte i czerwone w ilości 5 sztuk. Moim zdaniem jest to najgęściej jak tylko można posadzić takie krzaczki – zobaczymy jak będą się rozwijać. To moja pierwsza uprawa pomidorków koktajlowych i wciąż się uczę.  Wy natomiast jeśli chcecie być pewni swoich sadzonek to posadźcie je maksymalnie 3 sadzonki w 60cm skrzynce, 2 w 40cm skrzynce albo pojedynczo w doniczkach o średnicy ok 20-30cm.

Co do poziomek – wiem, miały być truskawki. Niestety trochę się spóźniliśmy.. Byliśmy na giełdzie ok. godziny 9 rano i już sadzonek truskawek nie było. Powiedziano nam, że z uwagi na przymrozki sporo truskawek nie przeżyło i do sprzedaży trafiła ograniczona ilość sadzonek. Trudno, pocieszyłam się poziomkami 🙂 Truskawki może uda się dostać na przyszły sezon.

Tak więc na całego rozpoczęło się moje ogrodnictwo balkonowe 🙂 trzymajcie kciuki 🙂

Posted by Basia in Aktualności, 5 comments