Basia

6 rzeczy, których (być może) nie wiecie o mszycach

6 rzeczy, których (być może) nie wiecie o mszycach

W tym roku jest plaga mszyc. Z kim nie rozmawiam, ten narzeka na wyjątkowo uciążliwe w tym roku mszyce. Jasne, mamy też do kompletu wciornastki, mączliki, przędziorki i inne. Ale zdaje się, że królowa jest tylko jedna 😉

U mnie wyjątkowo obsiadły melona. Nie ma listka (ani pąka kwiatu) bez śladu tych szkodników. Przyznam, że już kilka razy miałam ochotę go po prostu wyrzucić. Ale póki co, testuję wszystkie znane mi (i nieznane) środki żeby się mszyc pozbyć. Coś tam działa, coś działa mniej, ale walka trwa. A dopóki walczysz, nie przegrałeś! 😀

Tak czy inaczej, wroga warto dobrze poznać 😉 Dlatego mam dzisiaj dla Was kilka ciekawostek o mszycach. Ciekawa jestem – czy to wszystko już wiedzieliście? Czy na poniższej liście będą jakieś nowe dla Was informacje?

1. Mszyce mają różne kolory

Najczęściej spotykamy mszyce zielone i czarne. U mnie na balkonie pojawiają się tylko zielone, a jeśli widzę czarne sztuki – to ze skrzydełkami. Mszyc jednak jest kilka tysięcy gatunków! Wśród nich znajdziecie mszyce pomarańczowe, żółte, różowe, białe, szare, a nawet czerwone!

2. Niektóre mszyce przenoszą swoje kolonie na inne rośliny

Jak wyżej wspomniałam, wśród kolonii mszyc znajdują się pojedyncze osobniki ze skrzydłami. Mają one na celu przeniesienie kolonii w inne miejsce, gdyż mszyce dzielą się na dwie grupy:

  • Takie, które całe swoje życie żerują na jednym gatunku (jednodomowe)
  • Oraz takie, które podjedzą sobie w jednym miejscu, a potem przenoszą się gdzie indziej 😉 (dwudomowe)

Przy czym warto też wiedzieć, że mszyce składają jaja tylko na jesień – łatwiej im w ten sposób przetrwać zimę. Z tych jaj wiosną wykluwa się pierwsze pokolenie – same samice! W czasie wiosny i lata mszyce nie potrzebują samców do rozmnażania. Samice rodzą kolejne samice – aż do jesieni. Wtedy pojawiają się samce, które zapładniają samice. Te z kolei składają jaja, które będą zimować aż do kolejnej wiosny. I cykl zostaje zamknięty.

Na poniższym zdjęciu najprawdopodobniej udało mi się uchwycić moment porodu 😉

Natomiast jeśli mamy do czynienia z mszycami dwudomowymi, to w międzyczasie pojawiają się wyżej wspomniane skrzydlate osobniki, które przenoszą kolonię na kolejnego roślinnego żywiciela. W dalszym ciągu jednak są to wyłącznie samice, które na nowej roślinie rodzą kolejne. Panowie potrzebni są tylko na jesień 😉

Niestety zła wiadomość jest taka, że najczęściej występujące mszyce dwudomowe, jako pierwszego żywiciela wybierają jakieś chwasty. A na żywiciela głównego przylatują do nas na balkon aby spędzić tam całą wiosnę i lato 😉 I dopiero na jesień pojawią się skrzydlate osobniki, które wrócą na pierwotny chwast aby tam złożyć jaja i przezimować. Dlatego (raczej) nie ma co czekać aż same znikną.

3. Mają kłująco – ssący aparat gębowy

A co to znaczy? To znaczy że wbijają się w liść, pąk lub łodygę i wysysają soki z wnętrza rośliny. Nie zjadają liści jak np gąsienice. A to z kolei ma przełożenie na nasze strategie walki. Otóż wszystkie szkodniki, które jedzą liście można otruć wprowadzając na liść jakąś substancję, która zareaguje z ich układem pokarmowym. Ale nie mszyce! One nie zjadają liścia, tylko wbijają się jak komar. Możemy zatem działać na dwa sposoby:

  • Używając preparatów, które działają przy styczności z ciałem mszycy – raniąc je, lub zatykając ich otwory gębowe
  • Stosując środki, które po podlaniu lub oprysku przenikną do środka rośliny i będą krążyć w jej sokach

Dlatego właśnie, mówi się o tym żeby bardzo dokładnie opryskać zaatakowaną roślinę, zwracając szczególną uwagę na spodnią stronę liści. Bo te preparaty najczęściej działają kontaktowo! Czyli potrzebują bezpośredniego kontaktu z ciałem szkodnika żeby zadziałać.

4. Mszyce żyją w symbiozie z mrówkami

Nie wszyscy wiedzą, że mrówki bardzo lubią mszyce. Zjadają lepką spadź pozostawianą przez te szkodniki na roślinie. Ten słodki sok bywa nawet transportowany z powrotem do mrowiska, jako pokarm dla młodych. Mrówki wręcz pobudzają mszyce do wydzielania większej ilości spadzi, uderzając w nie swoimi czułkami. Co więcej, znane są przypadki kiedy to mrówki “hodują” mszyce. Dwie kolonie mrówek mogą walczyć ze sobą o stado mszyc. Mogą ich bronić przed drapieżnikami, a czasem nawet transportować na inną roślinę w przypadku zagrożenia lub “wyczerpania żywiciela” 😉 Wobec tego jeśli zauważycie u siebie mrówki i mszyce to trzeba starać się ograniczyć populację jednych i drugich.

Jak zainteresowało Was życie mrówek to koniecznie przeczytajcie ten artykuł, to naprawdę fascynujące stworzenia!

5. Mszyce mają sporo naturalnych wrogów

Najbardziej popularnym drapieżnikiem żywiącym się mszycami jest…. biedronka! Zarówno dorosłe osobniki jak i larwy (które swoją drogą są zupełnie niepodobne do latających czerwonych owadów) zjadają ogromne ilości mszyc. Jedna larwa biedronki może spożyć ich nawet kilkaset dziennie!

Innym naszym sprzymierzeńcem w walce z mszycami są złotooki – bladozielone owady z przezroczystymi skrzydełkami. Tutaj niestety tylko ich larwy pomogą nam w walce ze szkodnikami, gdyż dorosłe osobniki żywią się pyłkiem kwiatowym. Za to larwy złotooków jedzą nie tylko mszyce, ale również.. wciornastki! A wiem, że z ograniczeniem populacji tych drugich walczy obecnie wielu z nas. I tak samo jak w przypadku biedronek – larwy złotooków w niczym nie przypominają tych eterycznych bladozielonych owadów 😉

Mszyce stanowią przysmak również dla skorków, potocznie nazywanych szczypawicami. Te jednak żywią się również roślinami, więc jeśli “posprzątały” już nasze uprawy z nieproszonych gości, warto przenieść je w inne miejsce 😉

Jako ostatniego chciałam wymienić bzyga. Ta muchówka często cierpi ze względu na swoje ubarwienie. Jej mechanizmem obronnym są czarno żółte paski, przez co niestety bywa często mylona przez nas z nielubianymi osami. Dlatego po raz kolejny podkreślam – zanim uśmiercicie jakiegoś owada to dowiedzcie się kim on jest i co on robi 😉 Bo w tym przypadku pozbylibyście się potężnego sprzymierzeńca w walce ze szkodnikami – larwy bzygów również potrafią solidnie ograniczyć występującą u nas populację mszyc.

Więcej informacji o naszych sprzymierzeńcach w walce ze szkodnikami znajdziecie tutaj.

6. Mszyce bywają spasożytowane!

Tutaj aż chce się powiedzieć – karma wraca! Otóż czasem, wśród kolonii mszyc, możecie znaleźć takie “zmumifikowane” ich ciała, w kolorze szaro brązowym. Jest to ślad po tym, iż inny owad, najprawdopodobniej błonkówka, użyła mszycy jako “inkubatora” dla swojej larwy. Taki naturalny sposób na kontrolę populacji mszyc 😉

Na poniższym zdjęciu widzicie po lewej mszyce spasożytowane, a po prawej wylinkę mszycy.

Jak widzicie, mszyce to całkiem ciekawe stworzenia 😉 Niemniej jednak życzę Wam jak najmniej okazji do ich obserwacji 😉

Kilka sposobów na to jak pozbyć się mszyc znajdziecie tutaj: jak pozbyć się mszyc?

P.S. Jeszcze pająki polują na mszyce 😉

P.P.S. Na koniec „piękna” kolonia mszyc na łodydze rzodkiewki zbierającej się do kwitnienia. Te musiałam wszystkie usunąć, nie zdążyły wykształcić kwiatów niestety. Wszystkie zdjęcia w tym artykule pochodzą z mojego balkonu, tylko z ostatnich tygodni. Jak widzicie, trochę ich u mnie jest 😉 Ale przynajmniej miałam (mam nadzieję, że niepowtarzalną 😛 ) okazję do testowania obiektywu makro 😉

Posted by Basia in Ciekawostki, Szkodniki i choroby roślin, 0 comments
Kalendarz ogrodnika – czerwiec

Kalendarz ogrodnika – czerwiec

Czerwiec to czas pierwszych plonów, ale i zazwyczaj pierwszych konkretnych starć ze szkodnikami i chorobami naszych roślin. Już mamy (z reguły 😉 ) wszystko posadzone – teraz pielęgnacja i zbieranie owoców naszej pracy.

Zbiory

Dojrzewać zaczynają truskawki, poziomki, borówki, maliny i inne owoce jagodowe. Do zbioru nadaje się również większość ziół. Jeśli chcemy uzyskać jak najbardziej aromatyczne pędy to należy je zebrać przed kwitnieniem, najlepiej w suchy, słoneczny dzień. Możemy im również pozwolić kwitnąć – na pewno ucieszy to lokalne pszczoły 🙂 a dla nas zioła nadal będą nadawać się do spożycia, jedynie może się delikatnie zmienić ich aromat (kwiaty również są jadalne!). W czerwcu mogą zacząć dojrzewać już pierwsze, wczesne odmiany pomidorów.

Choroby grzybowe

Czerwcowa aura sprzyja rozwojowi wszelkich chorób grzybowych, w tym najbardziej popularnej zarazy ziemniaczanej na pomidorach. Jest ciepło, deszczowo – dla grzybów to warunki idealne. W tym przypadku zdecydowanie łatwiej zapobiegać niż leczyć.

Wskazówki jak ustrzec się przed tą najpopularniejszą chorobą grzybową znajdziecie tutaj: jak zabezpieczyć się przed zarazą ziemniaczaną

Szkodniki

Najprawdopodobniej pojawią się u Was mszyce i ziemiórki (a może i inne wciornastki). Ziemiórka lubi wilgoć – stąd jeśli jeszcze jej u Was nie ma po majowych deszczach, to w czerwcu pojawi się z dużym prawdopodobieństwem. A mszyca to już w zasadzie pewniak. Od razu mówię – jeśli chcecie prowadzić Wasz balkonowy ogródek w miarę naturalnie to nie ma co liczyć na całkowite wyeliminowanie tych szkodników. Ważne jednak aby trzymać ich populację w ryzach aby nie narobiła nam zbyt dużo szkód.

Dobrą praktyką jest zainstalowanie żółtych tablic lepowych aby łatwiej było nam wykryć pojawiające się szkodniki. Jednak część ogrodników twierdzi, że te tablice przyciągają szkodniki, które normalnie by się na naszym balkonie nie pojawiły. Tutaj musicie sami przeanalizować bilans potencjalnych zysków i strat i podjąć decyzję samodzielnie.

Więcej porad w poniższych artykułach:

Jak walczyć z mszycami?

Jak pozbyć się ziemiórek?

Inni balkonowi goście

W czerwcu, kiedy coraz więcej jest u nas zieleni i kwiatów, odwiedzać nas będą również inne owady. I zdecydowana większość z nich to stworzenia pożyteczne, których nie należy się bać. Istnieje w nas jakiś taki dziwny lęk przed małymi stworzeniami – jak tylko widzimy małego robala to pierwsza nasza myśl biegnie w kierunku sposobów jak się go pozbyć. A ja zachęcam żeby takie stworzenia, żuczki, chrząszcze, pająki – jeśli już nie tolerujemy ich na naszym balkonie – po prostu wyrzucić na trawę przed blokiem. Każdy z nich ma swoje miejsce w ekosystemie, i przy obecnym globalnym kryzysie bioróżnorodności tym bardziej trzeba o nie dbać. Miejmy świadomość, że kiedy “zaczynamy się bawić w ogród” to będą nas odwiedzać mali goście. To normalne, im tego brakuje w miastach, nasze ukwiecone balkony jawią się im niemal jak oaza na pustyni. Wiem, że chcemy chronić swoje uprawy przed szkodnikami, i to jak najbardziej rozumiem.

Zachęcam jednak do poznania innych gości bliżej zanim zapragniemy ich zniszczyć 😉 Może się okazać, że te „robale” i dla nas będą przydatne. Na przykład widoczny na poniższym zdjęciu (autorstwa czytelniczki Sylwii) omomiłek zjada mszyce 😉 A to zdecydowanie będzie nam potrzebne!

W tym miejscu też warto zaznaczyć, że jeśli wykonujecie jakieś opryski które potencjalnie mogą zaszkodzić pszczołom to należy je wykonać wieczorem. Jeśli zastosujecie szkodliwy dla pszczół oprysk rano, to te owady które odwiedzą Wasz balkon najprawdopodobniej zachorują lub zginą po powrocie do ula. Na opakowaniu preparatu powinna się znaleźć informacja o wymaganej karencji dla pszczół, jeśli jest taka potrzebna.

Usuwamy pomidorowe wilki

W większości odmian pomidorów wysokorosnących należy usuwać wilki – pędy które wyrastają z połączenia liścia z główną łodyga. Jeśli chcemy pomidora prowadzić na dwa pędy – jednego z dolnych wilków zostawiamy, usuwając rosnący pod nim liść.

Nie robimy tego przy odmianach karłowych i o krzaczastym pokroju, jak np. koralik.

Więcej o wilkach tu: pomidorowe wilki

Pamiętamy również aby pomidory regularnie podwiązywać do palików, czy innych podpórek.

Siejemy

Coś jeszcze możemy posiać 😉 np. Ogórki, dynie czy kalarepę na początku miesiąca (wprost do gruntu). Możemy też dalej dosiewać sałaty, rzodkiewki, buraków, marchwii czy fasolki szparagowej.

Podlewamy

Pamiętamy o podlewaniu! Szczególnie w okresach suszy, które dla naszego kraju są coraz częstsze.

Nawozimy

Bez nawożenia będzie ciężko w pojemnikach roślinom, które mają wydać owoce. Dlatego regularnie dokarmiamy pomidory, papryki, truskawki, poziomki itp.

Więcej o nawożeniu pomidorów tutaj: Jak nawozić pomidory?

Pryskamy

Warto też rozpocząć regularne opryski wzmacniająco-ochronne. Ja, jak co roku polecam preparat ziołowy, którego z powodzeniem używam co roku. Takie opryski możemy wykonywać co ok. 2 tygodnie, nigdy w pełnym słońcu.

Przepis tutaj: najlepszy naturalny preparat roślinny

Rozmnażamy zioła

Jeśli mamy ochotę na nowe sadzonki aby obdarować najbliższych, lub po prostu chcemy odmłodzić nasze wieloletnie okazy to czerwiec jest do tego dobrym momentem. Ucinamy kilkucentymetrowe zielone pędy i wkładamy je do wody. Możemy tak zrobić z bazylią, miętą, ale także tymiankiem, oregano, cząbrem, lawendą i innymi. Od razu po pojawieniu się korzeni wkładamy sadzonki do ziemi. Wodę należy często wymieniać aby nie pojawiła się pleśń.

Więcej: rozmnażanie ziół

Ale też: rozmnażanie fiołków afrykańskich (teraz jest dobry na to moment – nie dość, że pogoda sprzyja, to jeszcze zapewne zwolniły się Wam jakieś parapety w mieszkaniu 😉 )

Czerwiec to piękny miesiąc, mamy najdłuższe dni w roku i możemy z nich korzystać również na balkonie. Poranna kawa, czy wieczorne oglądanie zachodu słońca. Może znajdzie się u Was na balkonie miejsce na te drobne przyjemności po majowym szale sadzenia 😉

unsplash-logoLesly Juarez

Posted by Basia in Kalendarz upraw, Porady, 2 comments
Jak nawozić pomidory?

Jak nawozić pomidory?

Nawożenie pomidorów to jest temat, który mimowolnie powraca co roku. Pojawiają się przebarwienia na liściach, szukamy ich przyczyn i okazuje się, że problemem są niedobory mineralne. Jak więc najlepiej zadbać o pomidory żeby tego uniknąć?

Pomidory w uprawie pojemnikowej nawozić trzeba. Czy nawozami naturalnymi, czy mineralnymi – to już ma mniejsze znaczenie. Ale w tak ograniczonym (i nienaturalnym) środowisku jakim jest donica bez tego się nie obejdzie. Oczywiście przy założeniu, że chcemy mieć jak najzdrowsze sadzonki i jak największe plony 😉

Czasami spotykam się ze stwierdzeniem, że po to hodujecie pomidory (i inne rośliny jadalne) na balkonie, aby “nie pakować w nie żadnej chemii”. Odniosę się do tego tylko na szybko, gdyż jest to bardzo indywidualna kwestia. Nawożenie nawozami mineralnymi nie jest dla mnie “pakowaniem chemii” w rośliny. Zdaję sobie sprawę, że pojawią się osoby, które powiedzą że “nie nawożą i wszystko ładnie rośnie”. Jednak czasem nie rośnie 😉 Ten post jest dla tych, którzy chcą się dowiedzieć jakie wymagania pokarmowe mają pomidory na różnych etapach rozwoju, i w jaki sposób przy wykorzystaniu nawozów, można ich uprawę wspomóc.

Podstawowe minerały

Jak kupujecie gotowe nawozy w sklepach to na pewno spotkaliście się z oznaczeniem NPK. W ten sposób opisane jest stężenie i proporcja trzech minerałów – azotu (N), fosforu (P) i potasu (K). Te trzy to podstawa nawożenia. Do tego pomidory lubią jeszcze wapń i magnez, a także inne pierwiastki takie jak np. molibden, siarkę, mangan, cynk, bor, miedź czy żelazo. Każdy z nich ma inne zadanie: od wzrostu masy zielonej, poprzez wspomaganie fotosyntezy, aż do formowania się kwiatów i owocowania.

Czego dokładnie potrzebuje pomidor?

Na poniższym wykresie widać wyraźnie jak zmienia się zapotrzebowanie na poszczególne pierwiastki wraz ze wzrostem pomidora:

źródło danych: https://www.haifa-group.com/crop-guide/vegetables/tomato/crop-guide-tomato-plant-nutrition

Jak widzicie, jego zapotrzebowanie na składniki mineralne gwałtownie rośnie w momencie kiedy zaczyna kwitnąć. Wtedy potrzebuje dużo więcej energii na wytworzenie kwiatów, zawiązanie owoców oraz ich “donoszenie” aż do pełnej dojrzałości. Oprócz zwiększonego zapotrzebowania na azot, fosfor i potas, rośnie również potrzeba dostarczania wapnia. Warto również zwrócić uwagę na to, że na początku najwięcej potrzeba azotu, a później proporcja zmienia się na korzyść potasu.

Jaki więc nawóz będzie najlepszy dla pomidorów?

Na samym początku wystarczy delikatny nawóz wieloskładnikowy np NPK 6-2-4 (czy coś w tych okolicach). Natomiast w momencie rozpoczęcia kwitnienia pomidor potrzebuje znacznego zwiększenia podaży składników mineralnych, np NPK 10-4-14 (albo zwiększenia częstotliwości podawania nawozu słabszego). Ważne aby azotu i potasu było znacznie więcej niż fosforu. W nawozie docelowym też powinien być obecny wapń i magnez.

Jeśli chodzi o formę nawozu to pomidory najlepiej przyswajają nawozy w płynie, dostarczane podczas podlewania. W ten sposób też na bieżąco możemy modyfikować dawkowanie i zwiększać / zmniejszać podaż nawozu w ramach bieżących potrzeb.

Jak często?

Pomidory w pełnym sezonie (czyli od momentu kwitnienia) dobrze jest dokarmić raz na tydzień. Wcześniej możemy to robić raz na dwa tygodnie.

Nawozy mineralne czy naturalne?

Wybierając nawóz zawsze stajemy przed decyzją czy zrobić go samemu czy kupić gotowy preparat w sklepie. Jak w każdym przypadku, znajdą się zwolennicy obu opcji 🙂 Ja należę do fanów nawozów mineralnych gdyż są bardzo proste w obsłudze i mam pewność co do obecności pożądanych przeze mnie składników mineralnych. Mając dwójkę małych dzieci muszę sobie ułatwiać życie gdzie tylko się da 🙂 Niemniej jednak jest również wiele osób polecających gnojówkę z pokrzyw. Ten naturalny nawóz jest idealny do pomidorów, gdyż zawiera dużo azotu i potasu, a także fosfor, magnez, wapń i inne związki mineralne. Dlatego jeśli macie miejsce, czas i chęci – to na pewno będzie to dobry wybór. Praktykuje się też zakopywanie młodych pędów pokrzywy w pojemnikach gdzie sadzimy pomidory. Ważne aby pokrzywa była prawie na samym dnie, tak żeby początkowo nie dotykały jej korzenie pomidora. W ten sam sposób możemy zakopać skórkę od banana jako naturalne źródło potasu. Jeśli macie blisko siebie jezioro lub morze, to możecie do doniczki dorzucić również trochę glonów 😉 A w okolicach sierpnia, kiedy zwiększa się zapotrzebowanie pomidora na wapń – można dorzucić mu zmielone skorupki jajek.

A biohumus?

Biohumus to chyba najczęściej pojawiająca się nazwa w rozmowach o nawożeniu roślin. Jest to świetny preparat, ale…. pomidorom nie wystarczy. Można go używać na samym początku, kiedy ich wymagania nie są jeszcze aż tak wysokie. Dobrze nada się też do ziół, aby przede wszystkim polepszyć jakość podłoża. Natomiast, aby dostarczyć za jego pomocą wystarczająco składników odżywczych pomidorom – musielibyśmy zużyć jego ogromne ilości.

Tak, wiem, na pewno jest ktoś kto “nawozi biohumusem cały sezon i pomidory rosną” 🙂 Jak pisałam już na początku, w tym artykule mowa o optymalizacji uprawy pomidora aby uzyskać jak najzdrowsze sadzonki i jak największe plony 🙂 Tak naprawdę to pewnie udałoby się “coś tam wyhodować” nawet bez grama nawozu. Ale jeśli chcecie więcej – to nawozić tak czy inaczej trzeba.

Nawożenie pomidorów to obszerny temat i moim celem było przybliżyć Wam go choć trochę, abyście mogli bardziej świadomie wybierać nawozy. Gdybym chciała w jednym artykule napisać wszystko o nawożeniu to wyszedł by mi mały ebook 😉 Pojawi się za to jeszcze tekst opisujący najbardziej popularne niedobory i jak im zaradzić.

Jestem ciekawa – jakie Wy macie doświadczenia w nawożeniu pomidorów? Może polecacie jakieś konkretne produkty czy rozwiązania?

Posted by Basia in Porady, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 9 comments
Kalendarz ogrodnika – maj

Kalendarz ogrodnika – maj

I wreszcie mamy maj! Tak bardzo wyczekany. Teraz możemy już wszystko sadzić na zewnątrz! 🙂 No prawie 😉

Wysadzać na balkon, czy nie wysadzać? Oto jest pytanie!

Zwyczajowo przyjmuje się, że datą bezpieczną na wystawienie wrażliwych na przymrozki roślin (np. pomidorów czy papryk) na miejsce stałe jest 15 maja, czyli tzw. Zimna Zośka. Jednak wraz ze zmianami klimatycznymi data ta zaczyna się przesuwać. Część osób sadzi swoje pomidory i inne rośliny na miejsce docelowe już pod koniec kwietnia. Jeśli zdecydujecie się podjąć to ryzyko to zachęcam Was do wnikliwej obserwacji prognoz pogody dla Waszej miejscowości. W razie prognozowanych nocnych temperatur w okolicach zera można dla pewności wnieść rośliny do domu, lub przynajmniej okryć agrowłókniną.

Jeśli zastanawiacie się, jakie rośliny możecie posadzić razem, a jakie nie, to przypominam wpis o uprawie współrzędnej: co z czym sadzić?

Palikujemy

Wysadzone pomidory i papryki od razu wyposażamy w podpory – w większości przypadków wystarczające będą bambusowe tyczki, do których będziemy podwiązywać rośliny w trakcie wzrostu.

Nawozimy

Niezależnie od tego czy zdecydujemy się przesadzić nasze pomidory i papryki na początku miesiąca, czy w jego połowie – należy zacząć już je dokarmiać. Ja polecam zaopatrzyć się w nawóz w płynie, przeznaczony specjalnie do roślin, które będziemy nawozić. (Niedługo możecie się spodziewać wpisu o dokarmianiu pomidorów, gdyż to z reguły sprawia najwięcej trudności.)

Siejemy

Prosto na miejsca docelowe możemy wysiewać nagietki, aksamitki, wilce, kosmosy, fasolę, ogórki, dynię, cukinię, słonecznik, nasturcję, groszek pachnący, maciejkę, marchew, sałaty i rzodkiewki.

Przycinamy

Jeśli jeszcze nie zrobiliśmy tego w kwietniu to warto jest poprzycinać nasze zioła wieloletnie, takie jak tymianek, cząber, rozmaryn czy lawendę. Trzeba to zrobić jak najszybciej, zanim rośliny zaczną wypuszczać świeże pędy.

Zbieramy plony

Zjadamy rzodkiewki, sałaty i inne zieleniny jakie zasialiśmy w minionych tygodniach 🙂

Ściółkujemy

Przy wysadzaniu roślin na miejsce stałe, warto pamiętać o ściółkowaniu. Możemy do tego celu użyć np słomy, zrębków drewna, żwiru czy keramzytu. Dzięki temu zabiegowi woda z donic nie będzie tak szybko odparowywać, a jednocześnie zmniejszymy ryzyko chorób grzybowych.

Pryskamy zapobiegawczo

Jeśli o chorobach mowa, to warto z momentem wystawienia roślin na balkon zacząć regularnie je wzmacniać opryskami ziołowymi. Ja niezmiennie polecam sprawdzony przez siebie oprysk z pokrzywy, skrzypu i wrotyczu.

Obserwujemy

Do końca sezonu już musimy obserwować nasze rośliny, aby szybko wyłapać objawy ataku szkodników czy chorób grzybowych. Stosowanie wymienionego wyżej oprysku zmniejszy to prawdopodobieństwo, ale nie wykluczy go całkowicie. Musimy być czujni gdyż najprawdopodobniej odwiedzą nas przynajmniej mszyce. A im szybciej zaczniemy im uprzykrzać życie, tym lepiej dla naszych roślin 😉

W razie draki zapraszam tu: ekologiczne środki ochrony roślin

Cieszymy się wiosną!

Maj już konkretnie otwiera sezon ogrodniczy. Przed nami kilka najbardziej intensywnych, pełnych wyzwań, ale i dających najwięcej satysfakcji miesięcy 🙂 Cieszmy się każdym dniem! Zimą będziemy za nimi tęsknić 😉

unsplash-logoAnton Darius | @theSollers

Posted by Basia in Kalendarz upraw, 0 comments
Oświetlenie dla młodych roślin

Oświetlenie dla młodych roślin

Oczywistym jest to, że rośliny potrzebują światła do życia. Szczególnie mocno widać to po młodych siewkach, które od razu wyglądają inaczej gdy tego światła mają za mało. Wtedy mocno się wyciągają (ich łodygi stają się długie, cienkie i mało stabilne), przewracają się, są bardziej podatne na choroby – w skrócie, słabiej rosną przy słabym oświetleniu.

Jasne – przy odpowiedniej pielęgnacji da się je uratować, na przykład przesadzając je do nowego pojemnika pod same liścienie (albo i głębiej). Jednak prawda jest taka, że jakość rozsady ma bezpośrednie przełożenie na całą resztę życia rośliny. Im zdrowsza będzie nasza młoda siewka tym lepiej przyjmie się w miejscu docelowym, będzie bardziej odporna na ataki chorób i szkodników, oraz wyda lepsze plony (zarówno pod względem jakości, jak i ilości).

Etap rozsady to nie tylko “walka o przetrwanie do maja”, ale bardzo ważny etap, który może zwiększyć (oraz zmniejszyć) nasze szanse na sukces w uprawie w dalszej części sezonu.

Z tego też powodu, do znudzenia przypominam Wam o odpowiednich terminach wysiewu dla poszczególnych roślin. Dużo łatwiej jest wtedy zapewnić im naturalne światło, potrzebne tak bardzo do odpowiedniego wzrostu. Ogromny wpływ na to ma długość dnia i ilość słońca. Stawiamy wtedy rozsadniki jak najbliżej okna, żeby rośliny mogły jak najwięcej korzystać z naturalnego oświetlenia.

Czasem jednak, mimo naszych wysiłków, nie udaje się zapewnić roślinom tego światła wystarczająco. A to gorszy sezon, z większą liczbą pochmurnych dni, a to niemożność wykorzystania nasłonecznionych parapetów. Wtedy możemy ratować się sztucznym doświetlaniem młodych roślin.

Dziś dla Was rozmawiam z prezesem Growspec (firmy produkującej lampy do oświetlenia roślin), Tomaszem Barczykiem. Mam nadzieję, że poniższa rozmowa rozjaśni 😉 Wam choć trochę temat doświetlania roślin.

Jakiego dokładnie światła potrzebują młode rośliny?

Niepodważalnie najlepszym “uniwersalnym”, odpowiednim dla roślin na każdym etapie życia, ekologicznym i w dodatku darmowym oświetleniem jest, i zawsze będzie SŁOŃCE i jego naturalne spektrum światła.

Spektrum światła widzialnego (które można zaobserwować czasem na niebie w formie tęczy) jak i fale spoza niego (niewidzialne promieniowanie-UV A/B/C oraz IR) wpływają na rozmaite procesy biochemiczne w roślinach, jednak w różnym stopniu i znaczeniu.

Obok odpowiedniego skomponowanego światła, potrzebny jest odpowiedni klimat – czyli temperatura powietrza/podłoża jak również ich wilgotność.

Reasumując – potrzebujemy światła, wody (zapewnienie wilgotności podłoża/powietrza) i odpowiedniej temperatury (powietrza/podłoża).

A to “mój klimat” dla rozsad / siewek:

  • Źródło światła: 200 umol/m²/s (wyjaśnienie czym są mikromole i dlaczego lumeny są dla ludzi, a nie roślin znajdziecie tutaj)
  • Temperatura w ciągu dnia – 21℃
  • Temperatura w nocy – 18℃
  • Temperatura podłoża – 20℃
  • Wilgotność powietrza dzień/noc – 80%

Do zapewnienia takiego mikroklimatu w domu potrzeba kilku rzeczy:

  • Odpowiednio źródła światła (np. LED, HPS, CFL)
  • Mini szklarni, starego terrarium, plastikowego propagatora z pokrywką lub namiotu uprawowego – czegoś co można zamknąć 😉
  • Maty grzewczej z regulacją temperatury (jak w terrarystyce)
  • Termohigrometru
  • Spryskiwacza na wodę
  • Perlitu
  • Opcjonalnie wentylator do mieszania powietrza wewnątrz np. Propagatora. Zapobiega to powstawaniu pleśni przy tak dużej wilgotności powietrza.

Tak czy inaczej, obowiązkowo należy “przewietrzyć” pojemnik/pomieszczenie przynajmniej 2x dziennie przez 10 minut np. poprzez ściągnięcie pokrywy.

Taki klimat / zestaw robi ogromną różnicę i znacznie ułatwia życie, można w ten sposób uprawiać rośliny przez cały rok.

Jak możemy domowymi sposobami doświetlić rośliny?

Często wystarczy dobrze nasłoneczniony parapet – mamy źródło światła, co prawda kapryśne i nie zawsze w 100% formie, ale pełne, naturalne i darmowe. W naszych Gliwicach w najbrzydszy zimowy pochmurny dzień natężenie wynosi 150 umol/m²/s na południowym parapecie… czyli będzie rosło 😉

Lampki na biurko i wszelkiej maści domowe lampy z żarówkami LED, halogen itp zostawmy ich oryginalnemu przeznaczeniu i w służbie ludziom 😉

Świetlówki liniowe T5 i T8 (takie do akwarium) jak najbardziej się sprawdzą. Trzeba tylko zaznaczyć, że żaden producent oświetlenia dla domu nie podaje specyfikacji źrodła światła w odniesieniu do uprawy roślin.

Ja ze swojej strony polecam rozwiązania dedykowane do uprawy roślin, czyli źródła światła oparte na technologii horti-LED.

Jakie rozwiązania są dla nas dostępne jeśli chcemy wykorzystać bardziej profesjonalne lampy?

Jeśli mowa o profesjonalnych uprawach, to bez względu na producenta, skoncentrować się należy na lampach wysokiej mocy (takich minimum 150W). Dzięki bogatemu spektrum, dobrze zaprojektowanej optyce i wysokiej mocy, takie lampy nadają się zarówno do zastosowań w pełni profesjonalnych takich jak szklarnie, jak i w komercji przy np doświetlaniu roślin w centrach handlowych czy biurach. Firma Growspec dodatkowo lampy wysokiej mocy wyposaża w kontroler dzięki któremu możemy ustawiać własne, autorskie spektrum bazując na czterech niezależnie sterowalnych kanałach. Dzięki tej opcji, oświetlenie uprawy wielkopowierzchniowe możemy zoptymalizować w taki sposób by osiągnąć zamierzony cel. Przykładowo, roślina zupełnie inaczej reaguje na większą zawartość czerwonego niż niebieskiego koloru w naszej “kompozycji”. Możemy osiągnąć szybszy wzrost, albo lepsze rozkrzewienie. Możemy uzyskać więcej masy, lub roślinę wyższą. W końcu, możemy tak pomajstrować w ustawieniach by osiągnąć niskie zużycie prądu i rozwój rośliny w pożądany przez nas sposób.

Najbardziej uniwersalnym spektrum, przetestowanym i dzialajacym, jest pełne spektrum z naszych lamp serii Sunray 150, 300 i 600. Jest to spektrum, które spełnia wszystkie kluczowe wymagania roślin.

Jak długo lampa powinna być włączona? Jaki to mniej więcej koszt?

Przy uprawie różnego rodzaju kwiatów czy ziół spotykanych w naszych domach, dodatkowe oświetlenie pozytywnie wpływa zarówno na rozwój rośliny, wygląd czy smak już przy kilku godzinach dziennie. Lampa typu SlimSpec małej mocy i paru godzinne doświetlenie każdego dnia to koszt rzędu 3 złotych miesięcznie.

Do czego jeszcze możemy taką lampę wykorzystać? Jak długo nam posłuży?

Lampy niskich mocy posiadają 2-letnią gwarancję, a lampy profesjonalne wysokich mocy to już minimum 5 lat nieustannej pracy. Światło LED w uprawach roślin, to zupełnie nowa dziedzina, można powiedzieć, nauki. Rozwija się dynamicznie, a pełne możliwości są nam jeszcze nieznane. Wiemy natomiast, że każdej roślinie, w domu, w uprawie wielkopowierzchniowej czy w przestrzeni biurowo/handlowej potrzebne jest światło. Katalog zastosowań tak naprawdę jest nieograniczony.

Jakie są korzyści z produkcji rozsady pod lampą?

Korzyści płynące z produkcji rozsady pod lampą może dostrzec zarówno amator, uprawiający kilka roślin w domu jak i właściciel wielkiej szklarni. Badania przeprowadzone pod kierownictwem dr hab. Bożeny Matysiak, profesora Instytutu Ogrodnictwa (klik) dowodzą, iż w przypadku upraw wielkopowierzchniowych pomidora i ogórka, mamy do czynienia z przyspieszeniem wzrostu, wcześniejszym plonowaniem oraz wielkością zbiorów. W przypadku ziół zauważamy również szybszy wzrost, ale co istotne, lepszy wygląd i smak. Badania przeprowadzone w instytucie Inhort w Skierniewicach, jasno pokazują jak wiele można uzyskać przy doświetlaniu rozsady przykładowo, czerwonej i zielonej bazylii, kolendry czy oregano.


Jeśli macie ochotę przetestować takie rozwiązanie u siebie, a może chcecie uprawiać coś w domu przez cały rok (może sałaty, zioła lub mikrolistki?) to lampy o jakich mówi pan Tomasz, możecie kupić na przykład tutaj: https://ajzu.pl/230-growspec

Co więcej, do końca kwietnia możecie też skorzystać z rabatu w wysokości 7% na całe zakupy w wyżej wymienionym sklepie (rabat dotyczy również produktów przecenionych) ! Wystarczy, że wpiszecie kod “wiosna2019”.

Ja sama testuję w tym roku lampę Slim-Spec (spektrum GERMINATION) i jak na razie muszę przyznać, że efekty są bardziej niż zadowalające. Nie mam u siebie tak skomplikowanego zestawu o jakim mowa wyżej, jedynie lampę nad moim standardowym zestawem do wysiewu. Ale sama obecność tej lampy sprawia, że na ten moment nie wyobrażam sobie już wysiewać nasion inaczej 😉

Posted by Basia in Ciekawostki, Porady, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 1 comment
Kalendarz ogrodnika – kwiecień

Kalendarz ogrodnika – kwiecień

Kwiecień plecień poprzeplata, trochę zimy trochę lata! Robi się już coraz cieplej, ale pogoda w dalszym ciągu nie jest ustabilizowana. Niemniej jednak jest już coraz więcej rzeczy, które możemy robić na dworze!

Continue reading →

Posted by Basia in Kalendarz upraw, 1 comment
Kalendarz ogrodnika – marzec

Kalendarz ogrodnika – marzec

Marzec przed nami, niezaprzeczalnie ulubiony miesiąc wszystkich ogrodników 🙂 Czas zakasać rękawy i zabrać się do konkretnej pracy. Jeśli chcemy zbierać plony w połowie roku to trzeba zacząć działać!

Wysiew nasion

Głównym ogrodniczym hasłem na marzec są wysiewy. Miesiąc ten sprzyja rozpoczynaniu produkcji rozsady większości roślin – zdążymy jeszcze posiać papryczki chili, ale przede wszystkim jest to idealny moment na pomidory i zioła. Jest to też dobry czas na przygotowanie rozsady warzyw kapustnych i sałat.

Spójrz na kalendarz wysiewów tutaj: co kiedy siać?

A tu kilka słów o tym jak się do tego wszystkiego zabrać: produkcja rozsady – krok po kroku

I jeszcze, jak ustrzec się przed najczęstszą chorobą siewek: zapobieganie zgorzeli siewek

Zakupy

Ostatnia też szansa aby dokupić to, czego brakuje nam do wysiewów – rozsadników, podłoża, czy nasion. Jak już robicie zakupy w centrach ogrodniczych to sprawdźcie czy nie przydadzą Wam się nowe narzędzia ogrodnicze czy rękawiczki 😉 I wrzućcie do koszyka opakowanie nasion aksamitek – dosadzicie je do skrzynek z pomidorami 😉

Budzenie z zimowego snu

Na zewnątrz robi się coraz cieplej, można więc usunąć zimowe osłony z zimujących na balkonie roślin wieloletnich. Dobrze jest też je solidnie podlać i dokarmić lekko nawozem. Niech się budzą 🙂

Jeśli będą zapowiadane przymrozki poniżej -5 to warto rośliny jeszcze lekko okryć.

Wysiewy prosto na balkon

Jeśli jest w miarę ciepło to w drugiej połowie miesiąca możemy pokusić się o wysiew prosto na miejsce docelowe (czyli do doniczek na balkonie) rzodkiewki, grochu, cebuli, roszponki czy marchwi.

Przesadzanie

Marzec to dobry moment na przesadzanie roślin wieloletnich. Szczególnie tych domowych, a jak jest ciepło to w drugiej połowie miesiąca możemy również dać nową ziemię tym z balkonu.

Tu więcej na ten temat: przesadzanie ziół

Pikowanie

Jeśli wysiewaliśmy coś w lutym czy styczniu (np. poziomki, truskawki, rośliny ozdobne, papryczki chili itp.) to być może będzie potrzebne ich przepikowanie – czyli przesadzenie do większych pojemników.

Tu więcej o pikowaniu na przykładzie pomidorów: pikowanie pomidorów

Cięcie lawendy

Jeśli macie u siebie lawendę to końcówka marca (do połowy kwietnia) jest dobrym momentem żeby ją przyciąć – idealnie w ciepły i słoneczny dzień. Usuwamy uszkodzone pędy a całość formujemy w kulisty kształt przycinając lekko pędy. Dzięki temu zabiegowi nasza lawenda zachowa piękny pokrój i będzie bardziej równomiernie rosła.

Obserwacja

Przyglądajcie się roślinom na balkonie czy na młodych, ledwo wybijających się z ziemi pędach nie pojawiają się mszyce! U mnie co roku atakują świeży estragon.

Tu więcej: sposoby na mszyce

Dekoracje

Już teraz nasz balkon może zacząć nabierać kolorów. Spokojnie możecie wysadzić do doniczek bratki, stokrotki czy pierwiosnki. Od razu będzie przyjemniej 🙂

To jak – ile z powyższych punktów macie już za sobą? 🙂

Posted by Basia in Kalendarz upraw, 2 comments
Kalendarz ogrodnika – luty

Kalendarz ogrodnika – luty

Mamy początek lutego, do wiosny coraz bliżej (mniej niż 50 dni!), i zaczynamy pomału przymierzać się do rozpoczęcia kolejnego sezonu ogrodniczego. Co niektórzy zaczynają już wysiew pomidorów – co odradzam, szczególnie jeśli nie zamierzacie siewek dodatkowo doświetlać. Ja wiem, że już tak bardzo chce się coś robić, dlatego mam dla Was listę rzeczy, które spokojnie możecie robić w lutym.

 

Uprawa kiełków

Kiełki to istne bomby witaminowe! A ich uprawa w domu jest banalnie prosta. Ja wybrałam opcję wygodną i uprawiam je w specjalnej kiełkownicy (koszt to 20-30zł), ale można również uprawiać je w zwykłych słoikach. Co kilka dni w ten sposób możemy mieć świeżą porcję pysznej, zdrowej zieleniny. Jedne z łatwiejszych w uprawie kiełków to rzodkiewka, lucerna i brokuł.

 

Mikrolistki

Więcej na ich temat piszę w książce (Wyhoduj i zjedz), ale najpopularniejszym mikrolistkiem jest…. rzeżucha! Wystarczy trochę nasion wysypać na mokrą watę i po około tygodniu mamy chrupiący dodatek do kanapek czy sałatek.

 

Zaplanowanie przestrzeni na balkonie

Póki zimno za oknem, to polecam zaopatrzyć się w kubek herbaty, kawy czy kakao i spokojnie zaplanować co w tym sezonie chcecie u siebie mieć. Może pokusicie się nawet o prosty rysunek, który pomoże Wam zaprojektować nasadzenia tak aby dobrze wykorzystać dostępną przestrzeń. Taki plan być może uchroni Was od kupowania nasion czy sadzonek pod wpływem chwili 😉 Piszę być może, gdyż i tak kupicie więcej niż zaplanujecie 😉
Więcej o planowaniu przestrzeni tutaj: jak zaplanować balkon na wiosnę

 

Wysiew papryczek chili

Na to właśnie idealny czas jest w połowie lutego, poczytaj więcej tutaj: Wysiew i uprawa papryczek chili

 

Wysiew truskawek i poziomek

Jeśli macie ochotę na produkcję własnej rozsady tych pysznych owoców to najlepszy czas na start jest właśnie w lutym. W ten sposób zapewnicie sobie pierwsze owocowanie jeszcze w tym samym roku!

 

Pamiętaj o roślinach zimujących

W przypadku roślin zimujących w mieszkaniu czy na klatce schodowej, warto zrobić przegląd czy nie pojawiły się na nich jakieś szkodniki czy oznaki chorób. Jeśli tak – zastosować odpowiednie leczenie, najlepiej naturalnym preparatem. Jeśli chodzi o rośliny zimujące na balkonie – w cieplejsze dni je delikatnie podlewamy. Pamiętajcie, że często zimowanie się nie udaje ze względu na to że roślina uschnie, a nie przemarznie.

 

Czytaj, czytaj, czytaj!

W sezonie mało czasu z reguły zostaje na edukację 🙂 Po prostu zaczynamy działać! Wobec tego, jeśli chcecie się dobrze przygotować do sezonu to teraz jest czas aby zdobyć jak najwięcej wiedzy. Tutaj mogę Wam polecić trzy rzeczy:

  • Moją książkę “Wyhoduj i zjedz”, gdzie znajdziecie zestaw porad od A do Z na cały sezon. Więcej informacji tutaj: Wyhoduj i zjedz. Warzywa, owoce i zioła na balkonie.
  • Webinary jakie jakiś czas temu przeprowadziłam przy współpracy z Łódzkim Cohabitatem, możecie je cały czas obejrzeć tutaj: kurs domowego ogrodnika
  • Dołączenie do grupy na Facebooku – znajdziecie tam całe mnóstwo osób, które kolejny już sezon próbują swoich sił i hodują na swoich balkonach i działkach przeróżne rośliny jadalne. Miła atmosfera gwarantowana 🙂 Grupę znajdziecie tu: Uprawa roślin jadalnych na balkonie

 

A Wy jakie macie plany na ten miesiąc?

 

Photo by Sascha Heyer on Unsplash

Posted by Basia in Kalendarz upraw, Porady, 1 comment