Urodzinowy konkurs :)

5 kwietnia minął równo rok od pierwszego wpisu na Słonecznym Balkonie. Wpis i konkurs byłyby wcześniej, gdyby wcześniej doszły zamówione nagrody.. No ale lepiej późno niż wcale!


5 kwietnia minął równo rok od pierwszego wpisu na Słonecznym Balkonie 🙂 Wpis i konkurs byłyby wcześniej, gdyby wcześniej doszły zamówione nagrody.. No ale lepiej późno niż wcale 🙂

happy bday

Pewnie nie zdziwi Was jak powiem, że ten rok strasznie szybko minął. Bardzo dużo się w tym czasie nauczyłam – zarówno w temacie ogrodnictwa miejskiego jak i po prostu blogowania 🙂 Rozpoczęcie pracy nad Słonecznym Balkonem było chyba jedną z lepszych decyzji jakie mogłam podjąć.

Chciałabym w tym miejscu również podziękować Wam – moi Kochani Czytelnicy 🙂 za to, że jesteście, że chce Wam się czytać, że angażujecie się poprzez komentarze i prywatne wiadomości. Dziękuję Wam za wspaniałą aktywność na Facebooku. Dziękuję za każde miłe słowo. To dzięki Wam chce mi się pisać dalej o moich eksperymentach ogrodniczych 🙂

Możecie być pewni, że Słoneczny Balkon nie zniknie, że będę dalej nad nim pracować i dalej dzielić się z Wami moją wiedzą, którą sukcesywnie staram się rozszerzać. I mam nadzieję, że uda mi się dalej Was zarażać pasją do uprawy własnego jedzenia a nie tylko kwiatków 😉

No ale starczy tego słodzenia 😉 Czas na obiecany konkurs 🙂

Reguły są proste a prezenty praktyczne 😉 Trzeba:

  1. Polubić Słoneczny Balkon na Facebooku
  2. W komentarzu pod tym wpisem napisać, którą nagrodę wybieracie oraz odpowiedzieć na pytanie:

     Jakie znaczenie ma dla Was uprawa roślin jadalnych, czyli dlaczego to robicie (lub chcecie robić)?

  3. Poproszę Was o w miarę krótkie odpowiedzi, maksymalnie kilka zdań.
  4. W momencie zostawiania komentarza musicie podać poprawny adres email abym mogła się z Wami skontaktować w celu przekazania nagrody 🙂 (adres nie będzie nikomu udostępniony! wpiszcie go proszę w odpowiednim polu przy zostawianiu komentarza, nie w jego treści – w ten sposób będzie on widoczny tylko dla mnie)
  5. Podpisujecie się jak chcecie – może być imię, pseudonim, mogę również zamieścić odnośnik do Waszej strony.
  6. Jedna osoba może dodać jeden komentarz.
  7. Dodając komentarz zgadzacie się na późniejsze wykorzystanie go (wraz z Waszym podpisem) na blogu i na mediach społecznościowych (bez adresu email)
  8. W przypadku błędów na stronie i niemożności dodania komentarza możecie przesłać Wasze zgłoszenie na: ba***@sl*************.pl w tytule wpisując „Konkurs urodzinowy”
  9. Na Wasze komentarze czekam do końca przyszłego tygodnia, tj. 21 kwietnia 2013, godziny 23:59 🙂
  10. Wybiorę 4 najciekawsze wpisy – wyniki zostaną ogłoszone na blogu oraz na Facebooku.
  11. W przypadku braku kontaktu ze zwycięzcami prawo do nagrody zostanie przekazane kolejnej osobie.
  12. Biorąc udział w konkursie oświadczacie, że jesteście właścicielami tekstów, które zamieścicie w komentarzach i że zostały one stworzone tylko na potrzeby konkursu. Wszelkie formy plagiatu są niedopuszczalne.
  13. Może oczywiste, ale jednak powiem – nie używamy słów i wyrażeń powszechnie uznawanych za niecenzuralne – takie komentarze będą kasowane.
  14. W konkursie mogą brać udział wszyscy, jedynie adres do wysyłki nagrody musi być na terenie Polski.

Do wygrania są bawełniane torby na zakupy w 4 wzorach:

1. Truskawki:

Truskawki

2. Pomidory:

Pomidory

 

3. Serce:

Serce

4. Bez:

Bez

 

Po skontaktowaniu się ze zwycięzcami i otrzymaniu od nich danych do wysyłki nagród, idę na pocztę i wysyłam torby. Wy je otrzymujecie i robicie w nich zakupy przez całe lato 🙂

Myślę, że zasady są jasne – jeśli nie, dajcie koniecznie znać będę precyzować 🙂 Czekam z niecierpliwością na Wasze odpowiedzi!

24 comments

[…] ten dzień w którym przyszło mi ogłosić Wam wyniki konkursu urodzinowego. A nie był to łatwy […]

Hej! Pewnie trochę nie w temacie, ale bardzo dziękuję Ci za prowadzenie bloga i strony na facebooku. Dzięki świetnym pomysłom, prostym rozwiązaniom i cennym radom wreszcie ruszyłam swój leniwy tyłek i zasiałam własne warzywa. Nie mam niestety balkonu, więc rośliny zdobią każdy domowy parapet 😛 Jestem świeżynką w zajmowaniu się jadalnymi „zielonkami”, póki co wyhodowałam jedynie koper, bazylię i rzodkiewkę (gąszcz rzodkiewek hihi), ale w jakim stylu! Nie lubię kupowanych doniczek, sama zrobiłam je z kartonów po sokach współlokatorki. Co zabawne, prowadzę wręcz skup plastikowych butelek wśród znajomych. Pojęcia nie miałam, że można z nich zrobić tak fikuśne doniczki 🙂 Uważam, że to super sprawa, bo można choć troche zadbać o ośrodowisko, a przede wszystkim dać szansę „urodzić się” pysznym warzywom i ziołom wolnym od chemikaliów. Dzięki za motywację i klawe pomysły, oby tak dalej!! Nie wiem, czy to odpowiedź konkursowa, ale wszytskie torby są cudne! :b Pozdrawiam!

P.S. Najbardziej podoba mi się torba nr 3 🙂

Dlaczego to robię? Bo intuicyjnie przez cały czas wiedziałam, że coś jest nie tak, że nie można tak życ – w pośpiechu, prześlizgując się po powierzchni, zapychając swój dzień tym, co łatwo i szybko można dostać. Teraz, kiedy kończy mi się miejsce na parapetach, a niebawem zapełni na balkonie czuję, że pomimo tego, że mieszkam w dużym i brudnym mieście, odzyskuję kontakt z naturą, a co najważniejsze – ze sobą.

Nie ma dnia, bym nie wypowiadała głośno swojego marzenia o własnym domu, ogrodzie, o śniadaniach na werandzie i dzieciach biegających boso po świeżej trawie. Ogródek balkonowy to moja mikro namiastka jego spełnienia. Jako weganie stawiamy warzywa i owoce na podium, ponad wszystkim innym, dążymy do natury wszelkimi sposobami i liczymy dni, aż przyjdzie upragniony czas, gdy zrezygnujemy z chemicznych upraw na rzecz własnych 100% eko.

Torba? Wszystkie fajne, poza serduszkową, która jest NAJFAJNIEJSZA 😉

Ogród to taki mój mały własny świat z koprem do zupy, pietruszką do rosołu, pomidorem do sałatki, szczypiorkiem do kanapki i kwiatkami do podziwiania:) Świat, w którym naciskam na hamulec, odcinam się od zgiełku miasta i odpoczywam. I za to go kocham:)

4 – bez

Oprócz radości jaką sprawia mi codzienne podglądanie czy coś wyrosło/urosło (:D), to mogę powiedzieć, że takie uprawiane roślinki jadalne mają dla mnie przede wszystkim zdrowotne i smakowe znaczenie. Smakowe, bo mam dość warzyw (np. pomidory bleh!) kupionych w marketach, które po prostu nie mają smaku. Zdrowotne, bo mam świadomość, że nie jem chemii i dostarczam organizmowi najzdrowsze jedzenie, jakie mogę 🙂 Poza tym smak warzyw z własnego ogródka przenosi mnie do dzieciństwa spędzonego u dziadka na wsi. Bezcenne.

4. Bez

Torba z sercem. Hoduję roślinki jadalne, bo lubię wiedzieć, co jem – są w pełni naturalne, pozbawione całkowicie chemii i dużo bardziej smakują kupowanych w sklepach. Pozdrawiam Wszystkich ogrodników a szczególnie Basię(autorkę tego bloga).

torba z truskawkami:) Hoduję roślinki jadalne, bo chcę wiedzieć, co jem – są w pełni organiczne i znacznie lepsze w smaku od tego, co jest dostępne w sklepach:)(wklejone z Faceboka:))

Gdy byłam mała w moim rodzinnym domu, zawsze ogród był pełen warzyw i ziół. Teraz gdy urodziły się moje dzieci rodzice i dziadek dokładają wszelkich starań by maluchy jadły to co zdrowe, naturalne i pewne więc ich ogród znowu zapełnił się grządkami usianymi, najróżniejszymi gatunkami roślin jadalnych. Smakują zupełnie inaczej niż te sklepowe. Teraz gdy nieszkam oddielnie pragnę mieć odrobinę rodzinnego ogrodu u siebie. Dlatego mała domowa szkalrenka pełna jest siewek , które niedługo ozdobią mój balkon. Mam nadzieję, że będzie pysznie bo moje maluchy to istni smakosze.
2. Serce

Podobają mi się wszystkie torbę, ale marzę o tej z serduszkiem 🙂
Działeczkę mam dopiero drugi rok. Kilka lat temu zaczęły się nasz kłopoty zdrowotne. Mąż nie pracuje (renta I grupy. Postanowiliśmy coś zmienić w naszym życiu. Działka jest daleko od domu, a my nie zmotoryzowani- więc ze 3-4 km w jedną stronę na pieszo :)Warzywa własne- z uprawy ekologicznej- są dla nas sposobem na zdrowie. Mam nieodparte wrażenie, że to co jemy, wpływa na nasze zdrowie (mam wiele guzów na ciele) Pokonaliśmy też oboje nowotwory. Działka zmieniła nasze nastawienie do życia i sposób spędzania wolnego czasu…a mężowi po zawale jest to bardzo potrzebne. Inaczej nie rozstawałby się z telewizorem 🙂

Marta i jej wychodek.

Witam 🙂
1. Mam balkon wielkości wychodka 🙂
2. Jak zaczęłam na nim hodować kwiaty (nie gotowe/kupne do postawienia, tylko pielęgnowane od nasiona !) to widziałam dziwne miny lub głupie uśmieszki, że nic mi z tego nie wyrośnie…
3. Jak balkon tonął w kwiatach samodzielnie wyhodowanych, to każdy nagle chciał przebywać w moim kwiatowym wychodku (ciekawe dlaczego ?)
4. Jak postanowiłam rozszerzyć wychodek o zioła i warzywa (próba sił od tego roku), sytuacja się powtarza, znów te miny, te spojrzenia, śmieszki i stwierdzenie, że wielki ze mnie pseudo – ogrodnik blokowy,
5. A robię to dla – niespełna 3 letniej córki, która mi chętnie pomaga (przy okazji zasiewam ziarno w niej i pielęgnuję kiełkującą miłość do roślin), dla bliskich, dla ptaków, motyli, pszczół, trzmieli i innych oraz dla siebie oczywiście. A inni … zastanowię się nad tym, jak im ślinka pocieknie na widok… 😉

Jak to bywa z moim niezdecydowaniem (szczególnie między truskawkami a bzem), zostane przy truskawkach, czyli nr 1 (bzu jeszcze na balkonie nie mam 😉 )

Dlaczego ogródek balkonowy? to proste… chodzi o to żeby nie było zbyt łatwo. Najłatwiej iść do sklepu i kupić. Ale przecież nie to w naszym życiu jest jego treścią. Aby je w pełni poczuć potrzeba wysiłku, potrzeba troski, opieki i miłości. Podlewanie nasionek, potem pierwszych kiełków, a następnie większych roślinek to jak przygoda. Codzienna możliwość obserwowania rodzącego się życia to brzmi jak cud i jest cudem. Wiem… poleciałam trochę górnolotnie ale tak to czujemy. Każdego dnia przyglądamy się rosnącym i przybywającym nowym listkom i wiemy, że uczestniczymy w czymś ważnym. Proste jest, że gdy darujemy komuś miłość to nie ma opcji aby tę miłość zatruwać, a więc… zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie. Toksyny? W jakiej miłości ich nie ma… zawsze jakieś się niestety znajdą. Tak samo jest z naszym ogródkiem, który sąsiaduje co prawda z osiedlową uliczką ale robimy wszystko by miłość przetrwała.

a i zapomniałam… jeśli los mnie obdarzy szczęściem to chętnie przyjmę którąkolwiek z tych oryginalnych toreb 🙂

Dla mnie to coś niesamowitego wsadzić nasionko do ziemii, traktować je z sercem aż w końcu cieszyć się z własnej roślinki 🙂 Nie ma to jak wstać o 8:00 , wyjść na balkon lub ogród ,zerwać pomidorka, ogórka oraz sałate i spreparować sobie kanapkę ;3 Podziwiam ludzi ,którzy od tak sobie z ciekawości w wieku 6 czy 7 lat wsadzili do ziemii pestkę od ulubionego owocu i dziś smakują swoje uprawy :)To coś niesamowitego 😀

Wybieram: warzywne serduszko xD

Jeśli wygram to wstawię fotkę z MOIMI Warzywkami w tej torbie 😉

Właśnie odsłuchałam webinar. Jestem bardzo zadowolona.
Dziękują za sporą dawkę praktycznej wiedzy! Wiele wskazówek napewno wykorzystam w tym roku!

Miło jeść świeże warzywa/owoce z własnego ogródka. Chociaż ja po prostu lubię je hodować, obserwować te wszystkie etapy wzrostu. Zbiory zazwyczaj mam małe, bo co to jest kilka truskawek na dwie osoby, ale za to zajadamy się nimi poczwórnie (w końcu: „BO MOJE! JA WYHODOWAŁAM, JA!). Lubię zapach ziemi i samych roślinek (tak, lubię zapach listków pomidorów). W pewien sposób mnie to wszystko uspokaja, a jak już się uda to napawa dumą i uśmiechem. Na szczęście mam ten komfort, że większe plony ma moja babcia na wsi i chętnie się dzieli świeżymi darami ziemi. Tak więc ja czerpię czystą przyjemność z miejskiego balkonowego ogrodu i wprawiam się (bo sama liczę na większy kawałek ziemi do zagospodarowania… kiedyś). 🙂

Torba która mi się najbardziej podoba to nr. 1 truskawki (ciekawostka: to pierwsze roślinki jadalne które zawitały na moim balkonie :D).

Sprawa jest prosta. Jesteśmy tym co jemy. Kupując gotowce nigdy nie wiemy czym były pryskane itp., a hodując samodzielnie dbamy o jakość. Tym samym nie zaśmiecamy swojego organizmu. Kolejna sprawa to smak – nic nie smakuje lepiej niż własnoręcznie wyhodowany pomidor ze świeżo zerwanym szczypiorkiem… I jeszcze jeden aspekt: jest wiele odmian roślin ( ziół, warzyw ), które trudno kupić, a jak już się gdzieś namierzy to cena zniechęca, dlatego w tym roku planuję wyhodować: jarmuż, skorzonerę i jagody goji. Zobaczymy co z tego wyjdzie 🙂

p.s. a torba nr 2 najbardziej mi się podoba 🙂

1. By mieć kontakt z bazą (Matka Ziemia zaklęta w doniczce)
2. Z miłości do świeżości
Tym samym poproszę torbę serducho 🙂

Dlaczego? Bo moje roślinki jadalne to najprzyjaźniejsze „istotki” jakie znam. Nie potrzebują przecież dużo…a w zamian dają tak wiele: wspaniały zapach, piękny wystrój, oddech, i jak pysznie smakują… no i się do mnie uśmiechają. Muszę się przyznać że ja do nich też 🙂

Chcemy żyć świadomie i mieć wpływ na środowisko, w którym żyjemy.
Chcemy obserwować rośliny od chwili posiania, aż do zbiorów i brać czynny udział w tym cudzie i magii matki natury.
Chcemy eksperymentować, uczyć się na błędach i czerpać wiedzę prosto z ziemi.
Chcemy mieć satysfakcję, że nasze warzywa przebyły tylko kilka metrów do kuchni, a nie tysiące kilometrów z obcych krajów; i są naprawdę świeże i zdrowe 🙂

Wybieramy nr 2 pomidorsy 😀

Pewnie nie będę odkrywcza ale uprawa roslin jadalnych w domu to przede wszystkim wygoda. Własna natka, szczypiorek czy bazylia w kilku odmianach dostępne JUŻ ułatwiają życie. Nie wspominajac o mięcie do mojito. No i ta satysfakcja… 😀

Ewo napisz jeszcze, którą torbę wybierasz! 🙂

o, zapomniałam! Serce poproszę 😀

Dodaj komentarz