Pomidorki koktajlowe – radości i smutki

Jak to w życiu bywa radość ze smutkiem w parze idzie :) Tak też jest z moimi pomidorkami koktajlowymi - jest się z czego cieszyć ale są i pewne zmartwienia...

Jak to w życiu bywa radość ze smutkiem w parze idzie 🙂 Tak też jest z moimi pomidorkami koktajlowymi – jest się z czego cieszyć ale są i pewne zmartwienia…

Zacznijmy od tych przyjemnych rzeczy 🙂 Zaczynają pomidorki owocować! Dzielne pracowite owady kwiatki pozapylały, ja swoje trzy grosze dorzuciłam od czasu do czasu krzaczkami potrząsając i mam pierwsze efekty 🙂

Kwiatki pomału zaczynają przemieniać się w małe zielone kulki 🙂 Zasadzone mam 2 odmiany pomidorków – maskotkę (czerwone) i cytrynka (żółte). Maskotka zdecydowanie szybciej zaczęła kwitnąć i szybciej też tworzą się owoce. Bardziej się też rozkrzewia – żółte pomidorki u mnie idą w jeden wysoki pęd, a czerwone tworzą po 2-3 pędy i na każdym są kwiaty i owoce 🙂 Już nie mogę się doczekać aż nabiorą koloru 🙂

A teraz czas na smutki.. Trochę za mało poczytałam wcześniej o uprawie pomidorków koktajlowych i o niebezpieczeństwach jakie nań czyhają.. I mam skutki – dopadła mnie (a w zasadzie moje pomidorki :P) zaraza ziemniaczana. A przynajmniej na to wskazywałyby objawy.

Pomidorki koktajlowe - zaraza ziemniaczana Pomidorki koktajlowe - zaraza ziemniaczana Pomidorki koktajlowe - zaraza ziemniaczana Pomidorki koktajlowe - zaraza ziemniaczana
Zaraza ziemniaczana atakuje ziemniaki i pomidory (w tym pomidorki koktajlowe). I tutaj muszę zaznaczyć, że zdecydowanie bardziej poddał jej się pomidor żółty. Powyższe zdjęcia przedstawiają tylko tę odmianę. Na maskotce prawie wcale nic nie widać. Zaraza ziemniaczana jest formą grzyba, co atakuje rośliny kiedy wystąpią ku temu odpowiednie warunki – w tym wysoka temperatura i wysoka wilgotność. Zabezpieczać można się najefektywniej opryskami chemicznymi. Ja jednak żadnej chemii u siebie na balkonie nie stosuję. Pozostało mi więc oberwać chore listki – na niektórych krzaczkach niewiele ich zostało 🙁 Przygotowałam też wywar z cebuli i wykonuję nim opryski co 2-3 dni wieczorem.

Zobaczymy co z tego będzie. Na razie pomidorki nie poddają się i rosną / kwitną / owocują dalej. Jestem dobrej myśli 🙂 a poza tym mam tyle krzaczków że trochę tych pomidorków i tak będzie 🙂 A na przyszły rok będę wiedziała, żeby wcześniej zacząć prewencyjne opryski wywarem z cebuli i poszukam też odmian odpornych na tę chorobę. Nie zrażam się – w tym roku przede wszystkim się uczę. Każdego kolejnego sezonu będę coraz bogatsza w doświadczenia i uprawy też będą mi lepiej szły 🙂

28 comments

Nie wiem dlaczego ale moje pomidorki zaczęły wysychac listki i łodygi wszystko
Co sie z nimi moglo stać??

To może być jakaś choroba albo atak szkodników…

Dzień dobry, mam na swoim balkonie pomidorki koktajlowe które obrodziły w 4 pomidorki na 6 pędów….lato się kończy więc pewnie nic więcej mi nie urośnie w związku z tym mam pytanie,co zrobić z sadzonkami na zimę? przechować je czy wyrzucić?

Pomidory są jednoroczne – wyrzucić.

Witam mam pytanko bo pomidorki koktajlowe uprawiałam w zeszłym roku i w tym też już posadziłam trzymam w domu bo zimno ,ale mam pytanie czy obrywać boczne przyrosty czy zostawić .

To zależy od odmiany 🙂 Ja wszystkim obrywam wilki, ale jeśli chodzi o prowadzenie na jeden czy dwa pędy to zależy od odmiany pomidora.. Ja swoje z reguły „puszczam luzem” 😉

Witaj Basiu! 🙂
Moje pomidorki zaczęły żółknąć od końcówek listków i te dolne listki (nie liścienie) po całości zrobiły się żółte… Są już mega duże i tak sobie myślę, czy może nie mają za mało miejsca? (Są jeszcze w rozsadniku-takim 7cm x 7cm) a tu jeszcze prawie miesiąc do Zimnej Zośki…?

Mogą mieć albo za mało miejsca, albo za dużo wody, albo za mało składników odżywczych. No i jeszcze za mało słońca mogą mieć 🙂 trzeba wykluczać po kolei…

Witam, fajny blog:) moje pomidorki zawiązały się, ale nie chcą dojrzewać. możesz poradzić ile czasu potrzebują, żeby dojrzeć i co zrobić, żeby w końcu przestały być zielone? pozdrawiam!

Magdo trzeba po prostu dać im czas i dostęp do słońca 🙂 nic się nie da przyspieszyć 🙂

Hej!! na ta zarazę ziemniaczana wypróbuj moj sposób. Spryskaj je roztworem z drożdzy piekarskich (5 dag na 5 litrów wody)powtórz kilka razy i zobaczysz efekty:) nie tylko nie chorują liście ale i pomidory piękniejsze 😀

Cześć, jak często pryskasz i w jaki sposób przygotowujesz roztwór? Pi prostu rozpuszczasz drożdże w zimenj wodzie i gotowe do oprysku?
Muszę wypróbować na moim chorym pomidorku.

Próbowałaś czy działa też na mszyce i mączlika? 😉

Rozumiem, że polcasz profilaktyczne spryskiwanie pomidorków wywawrem z cebuli. Jak często podlewać tym wywarem i czym nawozić? Biohumusem? Moje pomidorki mimo, że podlewam regurarnie są jakieś apatyczne, coraz gorzej się mają. Bałam się nawozów, bo chciałam mieć zupełnie naturalne zbiory, ale chyba się bez pokarmu nie obejdzie. Truskawki chyba też trzeba zasilać, prawda? Pozdrawiam, cudny blog 🙂

Pomidory i truskawki (i papryki) koniecznie trzeba zasilać. Nawozy mineralne naprawdę nie są złe – ważne aby po prostu trzymać się zaleceń producentów i ich nie przedawkować. A opryski profilaktyczne można robić tak co 2 tygodnie.

Witaj,
uwielbiam Twój blog i od kilku tygodni czytam go namiętnie.
Gratuluję pomysłu, cierpliwości i pięknych zdjęć oraz zazdroszczę trzech słonecznych balkonów. Ja mam tylko jeden, w dodatku bardzo wietrzny i od strony południowo-wschodniej. Jest to jednak mój długo wyczekiwany, pierwszy własny balkon, toteż postanowiłam spróbować swoich sił w miejskim ogrodnictwie 🙂
Póki co wszystko mi ładnie rośnie (przynajmniej to, co nad ziemią – na jadalne bulwy wciąż czekam).
Ale nie o tym chciałam pisać 😉
Jakiś czas temu kupiłam, jako rodzeństwo, sadzonki papryki oraz pomidorków (nie koktajlowe – paradiser) i pomidorki mi się bardzo ładnie rozrosły (23 cm i dużo nowych pędów bocznych), a papryka ma nadal 10 cm i nawet nowych listków nie widać 🙁 one były w taki chspecjalnych, biodegradowalnych doniczkach, z którymi trzeba je było wsadzić do ziemi, ale wydały mi się one lekko nadgniłe, więc postanowiłam je z nich wyjąć. Co robić?
A druga sprawa to gdzieś wyczytałam, że trzeba w pomidorkach dolne pędy/listki oberwać, żeby krzaczek mógł się dalej rozwijać wzwyż – czy to dotyczy też gotowych sadzonek? Bardzo liczę na te pomidorki, będę szczęśliwa, jeśli zbiorę choć jeden plon w tym sezonie 😉
Z góry dzięki za pomoc i dużo słońca życzę 🙂

Adrianno, ciężko mi stwierdzić dlaczego papryki nie chcą rosnąć. Możliwe, że walczy z pomidorem o składniki pokarmowe i po prostu przegrywa 🙁 Spróbuj je trochę więcej i częściej nawozić – nic więcej tak naprawdę nie można zrobić, ewentualnie przesadzić do większej doniczki.

Odnośnie kształtowania pomidorów to koktajlowych nie trzeba wcale, a takim zwykłym trzeba obrywać takie pędy boczne, niedługo będę o tym pisać. To są takie małe gałązki, które wyrastają z połączenia głównej łodygi z tymi co wyrastają w bok. Ciężko to opisać, ale tak jak mówię niedługo będzie na ten temat wpis 🙂

Witam

Może tak by pochwalic się swoimi warzywkami?, nowe zdjęcia pomidorków z przyjemnością bym obejrzała.

Pozdrawiam

Na razie nie ma zdjęć nowych bo jestem na urlopie 🙂 Wrócę za tydzień to na pewno zdam relację ze zmian 🙂 Ale z tego co wiem pomidorki zaczynają się czerwienić 🙂 Najnowsze zdjęcia są tutaj

Hej Basiu! Ale Ci zazdroszczę, mimo tej choroby pomidorków. Okazuje się, że zdecydowanie balkon to lepsze miejsce na ich hodowanie niż ogródek. Pogoda w tym roku daje w kość wszystkim roślinom, są bardzo mocno zbite, płatki kwiatów opadają, a ślimaki, które uwielbiają taką wilgotną pogodę ucztują po prostu na wszystkim. Ale pomidorki to chyba wyszły najmizerniej! Jeden pomidorek :p Ciekawe czy chociaż przetrwa do końca. Krzaczki prawie całe połamane, listki postrącane.. Mimo podpórek itp. Także nie polecam wystawiania pomidorków na deszcz, wiatr. Lepiej trzymać je z dala od tych zjawisk atmosferycznych 😉 pod daszkiem, na balkonie. Super ten Twój blog Kochana 🙂 Pozdrowienia! i powodzenia w dalszych uprawach – polecam oregano-pięknie się rozrasta, proste w uprawie ziółko a w kuchni bardzo przydatne (choć jak Cię znam to już je masz posadzone 😉 muszę się wczytać dalej to pewnie znajdę gdzieś)

Dziękuję 🙂 no pomidorki różnie znoszą odkryte stanowiska – zdecydowanie lepiej radzą sobie w szklarniach lub w miejscach przynajmniej osłoniętych od wiatru. Choć u mnie też nie wszystkie przetrwały – jedną sadzonkę złamał kot w pogoni za jakimś owadem 😀
Oregano mam i jest jednym z najlepiej (u mnie) rosnących ziół! Zrobiłam z niego już kolejne 2 sadzonki i dalej się pięknie rozrasta 🙂
Może na przyszły rok pomyśl nad jakimś miejscem osłoniętym na mały warzywniak? Macie na to miejsce a w takiej małej szklarence dużo łatwiej o obfite plony 🙂 pozdrawiam!

Witam,

Zwracam się z prośbą o radę w sprawie pomidorków. Posiadam 6 krzaczków pomidorków koktajlowych na balkonie ( niestety niewiem jaka odmiana ) miałam z nimi trochę problemów ale teraz w końcu pojawiły się u mnie dwa mała pomidorki co mnie bardzo cieszy. Niestety za tydzień jadę na wakacje i nie będzie mnie w domu prawie dwa tygodnie. Nie mam możliwości aby ktoś przyszedł i podlał moje skarby wiec mam pytanie, czy wiesz jak sobie poradzić z podlewaniem tzn czy nalać do miski wody i wstawić pomidorki ( obawiam się że zgniją bo gdzieś czytałam że pomidorki nie lubią za dużo wody) czy lepiej przysunąć je bliżej barierek i liczyć na deszcze ( ale wtedy może być tak że przez silne wiatry krzaczki mi się połamią) Sama niewiem która wersja gorsza a tak się ucieszyłam że w końcu coś z tego wyszło.

Witaj 🙂 Patrząc po moich pomidorkach widzę, że zdecydowanie trzeba je codziennie podlewać.. Jeśli nie masz nikogo, kto nawet co 2gi dzień mógł by przyjść je podlać to trzeba kombinować inaczej.. Na pewno postaw je blisko siebie (będą utrzymywać wilgotność powietrza razem) i bliżej barierki – deszcz na pewno pomoże. Jeśli masz wbite jakieś paliczki do ziemi i pomidorki podwiązane to nie powinny się połamać. Możesz wsadzić do ziemi butelki plastikowe do góry nogami, odciąć sam spód i napełnić wodą – roślina powinna wtedy pobrać tyle ile potrzebuje. Sama nigdy tego nie testowałam ale spotkałam się z tą metodą już kilka razy. Możesz też spróbować skopiować mechanizm doniczki samo-nawadniającej – łączysz naczynie z wodą (miska, wiadro) bawełnianym sznurkiem z doniczką.
Najlepiej przetestuj te sposoby póki jesteś jeszcze w domu czy taki system się u Ciebie sprawdzi. W sklepach można dostać też takie szklane kule nawadniające – tylko, że jest to bardziej estetyczny i stabilny model plastikowej butelki – i droższy.
Bezpośrednio do misek z wodą bym ich nie wstawiała bo to może moim zdaniem bardziej zaszkodzić niż pomóc. Co najwyżej na podstawki nasyp kamieni (żwiru, keramzytu itp.) i nalej 1-2 cm wody i na to postaw doniczki.
W każdym razie trzymam kciuki i daj znać na co się zdecydujesz i jakie będą efekty – na pewno pomoże to innym 🙂

Witam, chyba spróbuje z butelką ale zamiast odkręcać nakrętke zrobie w niej dwie dziurki. Dziś spróbuje w mniejszej doniczce i zobacze czy ta woda nie przeleci odrazu bo tego się obawiam. Dam znać jak mi poszło.
Pozdrawiam

Możesz zamiast robić dziurki w nakrętce zostawić ją lekko odkręconą – będziesz w ten sposób regulować jak szybko woda będzie wyciekać z butelki. Powodzenia 🙂

Witam

A więc wróciłam z urlopu i odrazu poleciałam do moich pomidorków z nadzieją że wszystko z nimi w porządku…. Niestety nie udało sie, jeden krzaczek cały do wyrzucenia z reszty musiałam usunąc dość dużo zaschniętych liści, ale co ciekawe jest kilka pomidorków zielonych które dobrze wyglądają i troche kwiatków ładniutkich. Woda w butelkach chyba nie nawiele się zdała bo sucho w nich było strasznie, ale też i pogoda była mocno słoneczna i ciepła wiec miały prawo sie wysuszyć. Jak juz jechaliśmy na wkacje to mój mąż stwierdził że trzeba było zrobić pompe z timerem 🙂

Pozdrawiam

Dzięki za relację 🙂 byłam ciekawa jak te pomidorki przeżyły… przykro mi, że część do wyrzucenia 🙁 ale dobrze, że coś się chociaż zachowało – pomidorki na pewno dojrzeją 🙂

Cześć. Na stronkę trafiłam dzięki artykułowi o paczkowanej sałacie. Świetny pomysł!! Mój balkon jest umiejscowiony od strony drogi, więc takie warzywka nie będą całkiem zdrowe, ale może zdrowsze niż te sklepowe:) Połowa lata to chyba troszkę późno na wysianie nasion. Chociaż może jeszcze przed jesienią uda się doczekać własnych rzodkiewek i rukoli? Myślisz, że na balkonie można uprawiać trawę cytrynową i koper włoski?

Witaj 🙂 Jeśli masz balkon od strony ruchliwej ulicy to nie polecam Ci żadnych sałat bo one najszybciej gromadzą wszystkie metale ciężkie w swoich liściach więc po prostu będziesz jeść spaliny. Rukola należy do kapustnych, nie wiem jakie ma zdolności gromadzenia związków z powietrza ale liście ma dużo mniejsze, więc może nie jest tak źle 🙂 a na pewno będzie zdrowsza niż ta co leży w torebkach plastikowych przez nie wiadomo ile miesięcy 🙂 Rukolę (z tego co udało mi się wyczytać) można siać przez cały rok. Tylko nie sadź jej gęściej niż co 10-15 cm bo wyrośnie Ci kilka listków tylko (tak jak mi, ale to była moja pierwsza w życiu próba z rukolą 😉 ). Co do rzodkiewek są specjalne odmiany do wysiewu latem – jak będziesz kupować nasiona to zwróć uwagę na informacje na opakowaniu. Ja mam opolankę – ją można siać od marca aż do września.
Co do trawy cytrynowej i kopru – wydaje mi się, że na balkonie można uprawiać więcej niż nam się wydaje 🙂 Trawę cytrynową na pewno możesz uprawiać w doniczce – nawet się to zaleca, gdyż ta roślina nie zimuje w gruncie. Na siew trochę za późno, ale może dostaniesz gdzieś sadzonki. Co do kopru – różne są opinie 🙂 Myślę, że warto spróbować i wtedy sama będziesz wiedziała czy u Ciebie to rośnie czy nie. Ja posadziłam lubczyk, choć do doniczek się go nie poleca i rośnie pięknie – w sam raz na moje potrzeby 🙂 I koper zaleca się siać od czerwca więc możesz spróbować go wysiać jeszcze teraz.
Mam nadzieję, że pomogłam 🙂 pozdrawiam!

Dodaj komentarz